
Piłkarze z Garwolina ruszali do Przysuchy z myślą o triumfie. Po dwóch remisach podopieczni Karola Zawadki chcieli przełamania z ekipą, która do tego momentu miała na koncie dwie porażki. Skoczyło się pogromem aż 5:1!
ROZMOWA Z Kamilem Piotrowskim, obrońcą Wilgi Garwolin
Kamil, co się stało w Przysusze?
- Kibice zobaczyli festiwal błędów w naszym wykonaniu. Nic więcej nie trzeba mówić. Musimy przeanalizować ten mecz, zapomnieć o nim i skupić się na sobotniej potyczce z Victorią Sulejówek.
Co zdecydowało o takiej porażce?
- Proste błędy są główną przyczyną naszej przegranej. Nie będę się rozwijał na ten temat. Sam jestem winny za porażkę w tym meczu. Chcę wyciągnąć wnioski, dobrze przepracować ten tydzień i w sobotę wieczorem cieszyć się ze zdobytych trzech punktów.
Dawno tego nie było...
- Dawno tego nie było, ale takie mecze się zdarzają. Trzeba wyciągnąć z nich lekcje, poprawić błędy i stać się silniejszym. Nie ma zwycięzców bez upadków i porażek. Nam w tym meczu się taka przytrafiła, ale znamy swoją wartość i wiemy, że to wypadek przy pracy. Lepiej przegrać raz wysoko niż trzy razy po 0:1.
Pamiętasz tak wysoką porażkę?
- Dwa lata temu za trenera Damiana Milewskiego. Wówczas również ulegliśmy Oskarowi Przysucha. Jak widać, mają na nas patent. Liczę, że w następnej rundzie zrewanżujemy się na własnym boisku.
Czy przed sobotnią porażką trzeba będzie was mobilizować?
- To pytanie retoryczne. Oczywiście, że nie. Jesteśmy wściekli na siebie za ten mecz. Zrobimy wszystko co w naszej mocy, żeby zmazać plamę już w najbliższym spotkaniu.
Ale przyjedzie mocna ekipa...
- Dokładnie. Zdajemy sobie sprawę o sile Victorii, z którą biliśmy się o wysokie lokaty w poprzednim sezonie. W tej lidze nie ma słabych zespołów. To nie jest poprzedni sezon, kiedy mieliśmy podział ligi na północną i południową. W tym momencie walczymy w scentralizowanej IV lidze.
Pochodzisz z Dęblina. Znasz drogę do Garwolina na pamięć?
- Dokładnie. Znam każdą nierówność. Trudno, by tak nie było. Dojeżdżam na treningi i mecze już trzeci sezon. Tutaj czuję się, jak w domu.
Ile zrobiłeś już kilometrów?
- Nie mam pojęcia, ile mogłem dotychczas przejechać od pierwszych zajęć. Jeden wyjazd to około 100 kilometrów. Cztery jednostki w tygodniu to 400 km, miesięcznie wychodzi 1600 km. Trzeba też pamiętać, że nie zawsze jestem obecny na treningach.
Rozmawiał Mateusz Połynka
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie