
Ulica Zielona w Woli Rębkowskiej jest cicha i spokojna. Wszystko jednak psuje droga, która - według jednej z mieszkanek - jest w złym stanie i od lat nic w tej kwestii się nie zmienia
Ulica Zielona jest boczną ulicy Ogrodowej w Woli Rębkowskiej. Posesje po jednej stronie Zielonej należą do Woli Rębkowskiej, a po drugiej do Rębkowa. Ulica ma około 500 metrów długości, z czego tylko pierwsza jej część posiada asfalt. Droga jest wąska.
Agnieszka Wielgosz mieszka przy dalszej, nieutwardzonej części ulicy od 8 lat. Podkreśla, że okolica jest ładna, cicha i spokojna. Wszystko jednak psuje droga, która jest w złym stanie i od lat nic w tej kwestii się nie zmienia.
- Obecnie jest tragedia - dzwoni do nas na początku lutego po opadach deszczu.
Na miejscu pani Agnieszka pokazuje nam, w jakim stanie jest ulica. Podczas deszczów płynie nią woda. Dzieje się tak nawet dłuższy czas po zakończeniu opadów, ponieważ woda spływa z pól rębkowskich. Trzeba mieć wysokie buty, bo inaczej się nie przejdzie.
- Moja córka zakłada reklamówki na nogi i przechodzi tyłem przez naszą działkę - nadmienia A. Wielgosz. Jak mówi mieszkanka, albo jest błoto, albo - gdy ulica wyschnie - robi się skorupa i jest kurz. Co prawda, jest nawożony tłuczeń, ale - jak zauważa pani Agnieszka - są to działania na krótką metę, ponieważ szybko robią się nowe ubytki. Sama wysypywała tłuczeń przy swoim podjeździe, aby móc wjechać na posesję.
Z kolei przy niskich temperaturach woda zamarza i na większości powierzchni drogi robi się szklanka.
Złamana noga
Nasza rozmówczyni podkreśla, że najważniejsza jest jednak kwestia bezpieczeństwa, zwłaszcza dzieci. Choć nie tylko dzieci mogą sobie zrobić krzywdę na takiej drodze. W styczniu siostra pani Agnieszki, jadąc rowerem po oblodzonej ulicy, przewróciła się i złamała nogę. Musiała przejść 4-godzinną operację. Gdy A. Wielgosz zgłosiła tę sprawę do znajomego urzędnika gminnego usłyszała, że gmina ma wykupione ubezpieczenie.
- Już kilka lat toczymy batalię o tę drogę, ale z panem wójtem nie da się dogadać - mówi kobieta. Według jej słów wójt tłumaczył, że droga jest za wąska. W świetle przepisów musi mieć 2 metry. Mieszkańcy mogą oddać swoje grunty pod drogę, ale on nikogo zmusić do tego nie może. - Uważam, że wszystko jest do zrobienia, tylko trzeba chcieć - stwierdza, deklarując, że ona chętnie przekaże od siebie fragment działki na poszerzenie ulicy.
Wspomina, że około 3 lata temu na ulicy odbyło się spotkanie wójta i gminnego geodety z mieszkańcami. Była na nim mowa o nawierzchni asfaltowej, zjazdach z kostki oraz nawet o dwóch rowach odwadniających. Pani Agnieszka opowiada, że wójt wspominał o dwóch wersjach prac. Pierwsza - z dofinansowaniem unijnym - obejmująca kompleksową przebudowę, wraz z np. jednym rowem odkrytym, a drugim zakrytym, na którym miał znajdować się chodnik. Druga - tylko za środki własne - skromniejsza. Wójt miał być zwolennikiem pierwszej wersji.
- Od tego czasu jednak niewiele się dzieje - zauważa pani Agnieszka. Wspomina, że niejednokrotnie dzwoniła lub osobiście przychodziła do wójta w sprawie ulicy. Nic to jednak nie dało. - Kończy się na uśmieszkach i odpowiedzi, że na wszystko trzeba czekać, że rozmowy trwają i że wszystko idzie w dobrym kierunku, ale w dobrym kierunku idzie to już trzy lata - nie ukrywa irytacji. Dodaje, że w tym roku ulica ponownie nie została ujęta w planach inwestycyjnych.
Koncepcja na wiosnę
Wójt Marcin Kołodziejczyk wyjaśnia, że ulica ma bardzo wąski pas drogowy. W niektórych miejscach nie przekracza 3 metrów szerokości. Ponadto w dużej części działki stanowiące drogę nie należą do gminy, tylko do Skarbu Państwa. Na początkowym jej odcinku nawierzchnia jest z asfaltu, a na dalszym z tłucznia.
- Moim zdaniem nawierzchnia tłuczniowa jest przejezdna, w okresie zimowym wybija się, ale my go stale uzupełniamy. Prace naprawcze zawsze są wykonywane po okresie zimowym. Jeździłem tam po tym, jak była interwencja mieszkanki - tłumaczy Włodarz. Opowiada, że wspomniane przez panią Agnieszkę spotkanie odbyło się, gdy starostwo prowadziło inwentaryzację geodezyjną. - W wyniku tej inwentaryzacji okazało się, że na planach nie ma pasa drogowego. Kiedyś to była droga zwyczajowa, ale nie było jej tam formalnie. Gdy pojechaliśmy z projektantem, nie było żadnych map podkładowych, żeby wykonać jakiekolwiek prace projektowe - wspomina.
Prace inwentaryzacyjne trwały dłuższy czas. - Rozmawialiśmy, że poczekamy na te mapy i wtedy przedstawimy koncepcję, ile mieszkańcy muszą przekazać gruntów pod poszerzenie drogi - mówi wójt. Obecnie urząd jest na etapie tworzenia koncepcji. Po jej wykonaniu będzie wiadomo, ile potrzeba gruntu na asfalt, chodnik czy rowy. Włodarz zapowiada, że koncepcja drogi ma być gotowa na wiosnę.
Pytany, kiedy mogą rozpocząć się prace w terenie, odpowiada, że to zależy od pozyskanych środków. Z kolei, aby starać się pozyskać środki, trzeba mieć projekt i zgody właścicieli działek.
Jarosław Staszczuk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie