
W pracy są wójtami, burmistrzami i starostami, a w życiu codziennym żonami czy matkami. O to jak godzą kariery w samorządzie z życiem rodzinnym zapytaliśmy wójt Bogumiłę Głaszczkę, burmistrz Marzenę Świeczak i wicestarostę Iwonę Kurowską.
Bogumiła Głaszczka wójtem gminy Wilga jest pierwszą kadencję. Ale to nie jest jej debiut w samorządzie. Ma już 32-letni staż zawodowy, a w tutejszym urzędzie w księgowości pracowała od 1996 r. Od 2008 do 2018 r. była sekretarzem gminy i wówczas poznała realia pracy na stanowisku włodarza, współpracując z wójtami-mężczyznami. Od roku sama jest pierwszą kobietą na tym stanowisku.
Zapytana jak wygląda praca kobiety-włodarza i czym różni się ona od mężczyzny na tym stanowisku odpowiada, że to trudne pytanie i o to, czy widać różnicę najlepiej spytać urzędników i jej współpracowników. – Jak byłam sekretarzem też często miałam styczność z interesantami i zawsze starałam się do wszystkich jednakowo podchodzić z takim samym sercem i podejściem, że po to tu jestem, żeby jak ktoś przychodzi to mam pomóc mu załatwił jego sprawę w urzędzie – mówi w rozmowie z nami, dodając, że nie zawsze jest spokojna i jak trzeba to potrafi również krzyknąć. – Miałam w tamtym roku dość ostre spięcie z jednym panem i on chyba moją reakcją był zdziwiony, ale później suma summarum siedliśmy, porozmawialiśmy i nieporozumienia sobie wyjaśniliśmy. Wszystko się zakończyło dobrze. Myślę, że staram się być konsekwentną osobą. Może niektórzy myślą, że kobieta to słaba płeć, to się przekonają- zapewniam o tym, że potrafię krzyknąć. Staram się tego nie nadużywać, bo zawsze uważam, że można lepiej i więcej zdziałać rozmawiając, po dobroci, a nie krzykiem – taką mam zasadę, ale jak trzeba to potrafię mocniej zareagować – dodaje.
Wójt Głaszczka wyjaśnia, że można pogodzić pracę w urzędzie z życiem prywatnym i rodzinnym. Zaznacza, że teraz zanim podejmie prywatne plany, najpierw musi sprawdzić w kalendarzu, czy coś nie jest akurat zaplanowane w pracy w tym dniu. – To co najbardziej odczuwam to ciągła dyspozycyjność w weekendy, w dni wolne, popołudniami, bo są różne spotkania, imprezy, uroczystości, w których uczestniczę. Dochodzą sesje i komisje po godzinach pracy. To chyba najbardziej odczuwam, ponieważ w żaden inny sposób to nie ma przełożenia – mówi.
Pytana o to, czy praca na stanowisku wójta coś zmieniła w jej życiu, zauważa, że więcej czasu poświęcam teraz na pracę w urzędzie jako wójt niż jako sekretarz i za minus może uznać brak czasu wolnego. Za plus uważa poważanie i szacunek wśród ludzi, bo odkąd została włodarzem jest rozpoznawalna i często idąc ulicą obcy ludzie uśmiechają się i mówią "Dzień dobry". Najmilej wspomina reakcje najmłodszych. – Byłam na jasełkach w przedszkolu. Po jakimś czasie przechodzi chodnikiem mama z dzieckiem i ono z daleka mi już "Dzień dobry" mówi, gdzie wcześniej dziecko mnie nie kojarzyło. To takie miłe i sympatyczne. Staram się nie tworzyć jakiejś bariery, być osobą otwartą i przyjazną dla każdego, a dla dzieci najbardziej – dodaje.
Wójt gminy Wilga lubi zajmować się kwiatami, zarówno tymi w domu, jak i tymi sadzonymi w donicach na zewnątrz. W wolnym czasie chętnie odnajduje się w kuchni, gdzie gotuje ulubione potrawy. Jej hobby jest też poznawanie kolejnych kryminałów. – Lubię czytać, bo muszę się skupić na tym co właśnie czytam i głowa mi po prostu odpoczywa. W ten sposób mogę oderwać się od wszystkiego i odpocząć – dodaje na zakończenie rozmowy.
"Brakuje mi czasu na czytanie książek"
Marzena Świeczak to pierwsza kobieta burmistrz w Garwolinie. Z samorządem jest związana od 2014 r. W latach 2014-2018 pełniła funkcję radnej Rady Miasta Garwolina. W sierpniu 2018 r. została powołana na stanowisko wiceburmistrza. – Praca na tym stanowisku pozwoliła mi na zdobycie doświadczenia i wiedzy jak działa skomplikowany organizm miasta – zauważa w rozmowie z nami.
Marzena Świeczak nie widzi różnicy pomiędzy pracą burmistrza-kobiety i mężczyzny. Uważa, że praca ta polega na rozwiązywaniu czasami trudnych problemów i kwestia płci nie ma tu znaczenia. – Wieloletnie doświadczenie w pracy naukowej przyzwyczaiło mnie do pracy w zespole i taki model próbuję przenieść na grunt samorządowy. Dla mnie istotne jest, aby sprawy rozwiązywać merytorycznie, a nie emocjonalnie. Ważne, żeby mieć przekonanie do tego co się robi – wyjaśnia.
Na pytanie, jak godzi karierę w samorządzie i częste wyjazdy, spotkania, udział w wydarzeniach z życiem prywatnym i rodzinnym, odpowiada, że jako kobieta ma wrodzoną zdolność do godzenia ze sobą różnych obowiązków. –Wszystko jest kwestią dobrej organizacji, zaufania i dzielenia się obowiązkami z zastępcą burmistrza i sekretarzem miasta. Jedyne co ucierpiało, to lektura dobrej książki – zaznacza. Marzena Świeczak zauważa, że samorząd to niezwykle wymagające miejsce pracy. Praca burmistrza jest absorbująca i czasochłonna. – Mam naturę społecznika i podejmując decyzję o pracy w samorządzie miałam świadomość, że będę musiała poświęcić kawałek siebie i część swojej prywatności na rzecz pracy dla społeczności lokalnej. We wszystkich działaniach mogę liczyć na wsparcie rodziny i przyjaciół. Być może mamy dla siebie mniej czasu, ale staramy się każdą wolną chwilę spędzać na 200% –zauważa.
Marzena Świeczak, burmistrz Garwolina swój czas wolny lubi spędzać przy lekturze dobrej książki. – Mimo napiętego grafiku, wypełnionego obowiązkami, udziałem w wydarzeniach staram się wygospodarować chwilę sam na sam z książką. Lubię również podróże i aktywne formy wypoczynku. Jednak niezaprzeczalnie największą moją pasją jest astronomia – wylicza zainteresowania włodarz miasta.
"Przestałam gotować w tygodniu"
Iwona Kurowska, wicestarosta powiatu garwolińskiego pracowała już wcześniej w starostwie powiatowym i w latach 2007-2011 r. była dyrektorem Wydziału Edukacji. W tym czasie starostą był poseł Grzegorz Woźniak, a Mirosław Walicki był dyrektorem Wydziału Organizacyjnego. – Współpracowałam wtedy z dyrektorami i pracownikami starostwa w zakresie, który dotyczył szkół powiatowych i uroczystości powiatowych, które wspólnie organizowaliśmy. Moja współpraca z dyrektorami szkół wyglądała bardzo podobnie jak dziś – edukacja jest ogromnym obszarem i stanowi dużą część mojej pracy – wyjaśnia w rozmowie z nami Iwona Kurowska.
Jak zaznacza, nie jest pierwszą kobietą na stanowisku wicestarosty. Pytana o to, czy w sytuacjach „trudnych” rozmów np. ze współpracownikami, interesantami czy z wykonawcami jakiejś inwestycji zdarza jej się krzyknąć, podnieść głos, tupnąć obcasem, zauważa, że trudne rozmowy zdarzają się pewnie w każdym zawodzie. – Najtrudniej jest pewnie rozmawiać z ludźmi, którzy oczekują rozwiązań i pomocy w sprawach, na które nie mam wpływu np. innego samorządu gminnego albo zniecierpliwienie na oczekiwanie w kolejce. Nie przypominam sobie, żebym musiała krzyczeć albo tupać. Czasem trzeba przypomnieć o terminie i to zwykle wystarcza. Częściej zdarza mi się za to usłyszeć z ust interesantów słowa uznania dla pracowników starostwa – dodaje.
Wicestarosta nie widzi różnicy między sobą, a innymi ludźmi jeżeli chodzi o godzenie kariery z życiem prywatnym i rodzinnym. – Wiadomo, że godzenie pracy zawodowej z wychowywaniem małych dzieci nigdy nie jest proste. Rano i po południu spotykam się z innymi rodzicami w żłobku i przedszkolu. Chyba sztuka radzenia sobie z życiem codziennym w mojej rodzinie polega na współpracy i uzupełnianiu się. Jeśli ktoś cierpi z powodu pełnienia tej funkcji przeze mnie, to na pewno nie moja rodzina – zaznacza Iwona Kurowska.
Odkąd nasza rozmówczyni jest na stanowisku wicestarosty zmieniło się tylko jedno – ona sama ma dla siebie dużo mniej czasu. – Pracuję także w weekendy. To chyba najbardziej widoczna różnica. Daje mi to i dużo satysfakcji i ogromne doświadczenie. Ale to nasza wspólna decyzja, nasz wybór. Rzadziej gotuję w tygodniu, a za to w sobotę i niedzielę zawsze, zresztą bardzo to lubię – wyjaśnia.
Czasu wolnego wicestarosta Iwona Kurowska właściwie nie ma, ale gdyby miała, to pewnie czytałaby więcej literatury pięknej czy częściej byłaby na basenie. – Może pobiegłabym w maratonie albo chociaż półmaratonie, bo na razie 10 km to górny pułap. Częściej chodziłabym do kina i do teatru i na strzelnicę. Lubię podróżować. I w Polsce, i w odległe miejsca świata, najchętniej do Ameryki Południowej. I ta pasja na pewno musi poczekać – mówi.
INNI WŁODARZE-KOBIETY W POWIECIE:
Anna Laskowska - burmistrz miasta Łaskarzew od dwóch lat.
Albina Łubian - burmistrz miasta i gminy Pilawa od dziewiętnastu lat.
Bożena Kwiatkowska - wójt gminy Parysów od dziesięciu lat.
Ewelina Karbowska, zdj. arch. media społecznościowe
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie