
Tadeusz Barankiewicz kupił prawdziwą perełkę: Citroena ac4f z 1931 roku.
– To spełnienie mojego życiowego marzenia – nie ukrywa Tadeusz Barankiewicz. Miłośnik historii, zwłaszcza tej lokalnej, pod kupił Citroena aC4f z 1931 roku. Samochód został sprowadzony z Francji pod koniec ubiegłego roku. Jest najstarszym samochodem zarejestrowanym w powiatowym wydziale komunikacji
Jak mówi Tadeusz Barankiewicz, nie musiał w nim robić żadnej gruntownej mechaniki, a jedynie drobne, uzupełniające remonty. Zajął się elektryką, rozrusznikiem, prądnicą, uzupełnieniem powłok lakierniczych, płukaniem silnika itp. Pewne elementy zewnętrzne, typu zaczepy, dorabiał osobiście, ponieważ trudno obecnie je kupić. – Rzeczoznawca określił, że samochód jest w 95% oryginalny, a ja dałbym mu nawet więcej – podkreśla.
Pasjonat jest otwarty na udział wraz ze swoim cackiem w spotkaniach i zlotach. Pojazd może poruszać się po naszych drogach. Jest zarejestrowany jako zabytkowy. – Jeździ, jest sprawny technicznie, miał zrobiony przegląd – wymienia pan Tadeusz. Ma możliwość palenia zarówno na korbę jak i z rozrusznika. – Potrzebuje jeszcze dopieszczenia, między innymi tapicerki, ale tym zajmę się zimą. Teraz chciałbym nacieszyć się nim i pojeździć -przyznaje nasz rozmówca.
Auto ma silnik o pojemności 1628 cm3 i tylko 20 KM. Na trasie pali 10 litrów benzyny na 100 kilometrów. Wciskając gaz "do dechy" pan Tadeusz jechał nim około 60 kilometrów na godzinę. – Tego samego typu fordy amerykańskie miały mocniejsze silniki -ponad 2 albo i ponad 3 tys. cm3 -i spalały ponad 20 litrów. W porównaniu z nimi ten jest bardzo oszczędny – zauważa pan Tadeusz.
Trzy biegi do przodu i wsteczny
– Ma niezsynchronizowaną skrzynię. Biegów nie można przerzucać szybko. Musi zejść z obrotów i wtedy wchodzi następny bieg. Niektórzy twierdzą, że trzeba go wysprzęglać dwa razy, żeby zmienić bieg – wyjaśnia. Jak mówi, bryła citroena to sedan kareta. Samochód jest 4-osobowy, z bagażnikiem z tyłu i kołem zapasowym.
Nasz rozmówca zauważa, że jego samochód jest nieco nietypowy. W większości tych citroenów boki były 3-szybowe z jednej strony, czyli miały sześć szyb. Ten jest krótszy i ma dwie szyby z jednego boku. Samochód nie ma pasów bezpieczeństwa. Nie ma też poręczy do trzymania. Światła kierunkowskazów są dwa u góry. – 90 lat temu hamulce w citroenie były montowane w taki sposób, że każde koło było montowane na oddzielnej lince. Jeśli jedna by się urwała, to pozostałe trzy koła były hamowane – wyjaśnia Tadeusz Barankiewicz.
Nie wyjawia ceny, jaką musiał zapłacić za auto, ale przyznaje, że takie samochody – w zależności od jakości, stanu zachowania i wyposażenia – kosztują od 40 do nawet 190 tys. zł. Pasjonat osobiście wykonał dwie repliki samochodów – Humberette oraz Teda – na bazie fordów A i T.
–Jednak coś mi cały czas chodziło po głowie i brakowało mi czegoś oryginalnego – przyznaje. Dodaje, że według jego wiedzy w naszym powiecie nie ma takiego drugiego samochodu. W powiecie węgrowskim jego kolega ma podobny, tylko dwa lata starszy.
Warto pamiętać, że T. Barankiewicz prowadzi Prywatne Muzeum Wsi Garwolińskiej. Stworzył także makietę stacji kolejowej Mirwan z 1912 roku.
Tadeusz Barankiewicz planuje powołać powiatowy Klub Samochodów Przedwojennych. Klub miałby zrzeszać właścicieli aut, które powstały w 1939 roku i wcześniej. Zainteresowane osoby zaprasza do kontaktu: 791 943 840.
Jarosław Staszczuk, materiał opublikowany w gazecie Twój Głos
Zdj. arch. pryw. T. Barankiewicza
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie