
Michalina jest pierwszym dzieckiem Magdaleny i Jarosława Latuszków z Łaskarzewa. Urodziła się 5 lutego 2019 roku w 29. tygodniu ciąży. Ważyła tylko 370 gramów.
Mała bohaterka ma dwa lata i od samego początku dzielnie walczy o życie. Jej masa ciała była tak mała, że nie mieściła się nawet na siatkach centylowych wcześniaków. Dziewczynka przyszła na świat w Szpitalu Klinicznym im. Księżnej Anny Mazowieckiej w Warszawie.
Ciąża pani Magdaleny do 17. tygodnia przebiegała książkowo. W 20. tygodniu lekarz prowadzący stwierdził hipotrofię wewnątrzmaciczną płodu. Doszło do tego nadciśnienie, cukrzyca ciężarnych i niedoczynność tarczycy. W pewnym momencie okazało się, że zakłócone są przepływy w pępowinie między dzieckiem a mamą. Maleństwo w brzuchu przestało dostawać wystarczającą ilość tlenu i substancji odżywczych.
-– W pierwszej kolejności zostało wykonane badania genetyczne. Pobrano płyn owodniowy i przesłano do badań. Później się okazało, że przepływy są kiepskie, że Michalinka nie rośnie - przez 11 tygodni przybrała tylko 71 gramów. Zostałam wysłana do Warszawy do szpitala przy Karowej. Tam zdecydowano o cesarskim cięciu – wspomina Magdalena Latuszek, mama dziewczynki.
Lekarze nie dawali szans, że dziecko przeżyje
Jeszcze trudniejsza bitwa do stoczenia czekała na małą Michalinę po wyjęciu z brzucha mamy. Po cesarskim cięciu okazało się, że jej stan jest krytyczny i wymagała bardzo intensywnego leczenia. Urodziła się w zamartwicy. Nie była w stanie sama oddychać, więc robił to za nią respirator. Musiała mieć przetaczaną krew. Przez cztery i pół miesiąca konieczne było aż 27 takich zabiegów. Jej skóra była tak cienka, że było widać, jak bije serduszko. Miała powiększone komory mózgu przez wylew drugiego stopnia, a jej brzuszek był duży i siny. Michalinka zmagała się nie tylko z niewydolnością oddechową i jej następstwami w postaci dysplazji oskrzelowo- płucnej, ale także z jedną z najcięższych chorób noworodków z ekstremalnie małą masą, jakim jest martwicze zapalenie jelit.
– Pan doktor powiedział, że to tykająca bomba, która wybuchła w 14. dobie życia. Musieli Michalinkę przetransportować do innego szpitala na operację. Ważyła wtedy 540 gramów – mówi Pani Magdalena. Lekarze z Kliniki Chirurgii i Urologii Dziecięcej i Pediatrii Dziecięcego Szpitala Klinicznego Warszawskiego Uniwersytetu Medycznego mówili rodzicom, że stan ich dziecka jest krytyczny i nie przeżyje ono operacji. Oni jednak wierzyli, że wszystko będzie dobrze.
Po upływie pięciu dni konieczne było przeprowadzenie kolejnej operacji ratującej życie. Dziewczynka miała założone dwie stomie. Przez trzy miesiące była żywiona pozajelitowo. Przez to doszły problemy z wątrobą. Walczyła dzielnie dalej. Mając ponad miesiąc, 19 marca 2019 r. przeszła bardzo silne zapalenie płuc. Doszło do zatrzymania akcji serca. Lekarze przez trzy minuty prowadzili reanimację, która okazała się skuteczna. Kruszynka w szpitalu spędziła 135 dni, w tym aż 93 na Oddziale Intensywnej Terapii Noworodka. W tym czasie przeszła cztery poważne i skomplikowane operacje chirurgiczne, w tym dwie ratujące życie. Pod koniec czerwca 2019 r. przy wypisie ze szpitala jej masa wynosiła 2.470 gramów.
Michalinka jest pierwszym na Mazowszu i drugim w całej Polsce dzieckiem, które urodziwszy się z tak niską masą, przeżyło po porodzie. Waga spadkowa w pierwszej dobie po urodzeniu wynosiła tylko 320 gramów.
Każdy może pomóc
Od przyjazdu do domu cały czas mała bohaterka potrzebuje pomocy wielu specjalistów, takich jak kardiolog, neurolog, okulista, chirurg, pulmonolog, laryngolog czy fizjoterapeuta. Pozostaje pod opieką poradni neonatologicznej, a pod okiem fizjoterapeutów prowadzona jest stymulacja rozwoju.
– Obecnie nasza córka zmaga się z wieloma zaburzeniami i schorzeniami. Zdiagnozowano u niej opóźnienie psychoruchowe, dysplazję oskrzelowo-płucną, niedokrwistość, wrodzoną wadę rozwojową przegród serca – ubytek przegrody międzyprzedsionkowej oraz stan po wylewie drugiego stopnia –wylicza Jarosław Latuszek.
Michalinka 5 lutego skończyła dwa lata. Sama chodzi, biega, chwyta przedmioty podczas zabawy. Dobrze widzi i słyszy, wypowiada pierwsze słowa. Rodzice są dumni z jej postępów, ale wiedzą, że dalsza, wielokierunkowa stymulacja, jest dla ich córeczki najważniejsza. Rehabilitacje są jej bardzo potrzebne, aby w przyszłości nie odstawała w rozwoju od rówieśników. Pochłania to bardzo dużo czasu, ale są tego efekty. Częste wyjazdy na kontrole czy ćwiczenia rehabilitujące kosztują dużo. Pani Magdalena zrezygnowała z pracy, by móc cały czas opiekować się córką. Jedynie Pan Jarosław pracuje. Z jednej pensji trudno im opłacić wszystkie wydatki związane z leczeniem córki.
Na platformie pomagam.pl "Michalina 29 tc 27cm 370 gram" cały czas trwa zbiórka środków na dalszą rehabilitację i pokrycie kosztów dojazdów do szpitala. Na Facebooku powstała grupa "Licytacje dla Michaliny 370 gram". Każda zainteresowana pomocą osoba może wystawić przedmiot bądź daną usługę, którą wylicytują inni. Uzyskany w ten sposób dochód będzie w całości przekazany na dalsze leczenie dziewczynki. Chętni mogą również przekazać 1% podatku. Wystarczy wpisać w rozliczeniu PIT numer KRS 0000387207 i cel szczegółowy 771 Michalina Latuszek. Pomóc można także przekazując darowiznę na konto bankowe. Wpłat można dokonywać na rachunek 85 1160 2202 0000 0001 9214 1142, Fundacja "Serce dla Maluszka" i tytułem: 771 Michalina Latuszek.
– Każdy gest, nawet ten najmniejszy, ma dla nas ogromne znaczenie, gdyż realnie wpływa na przyszłość naszej córeczki. Wdzięczni jesteśmy za poświęcony czas i okazałą pomoc – dziękują rodzice Michalinki.
Ewelina Karbowska, materiał opublikowany w ostatnim wydaniu gazety Twój Głos
Zdj. arch. pryw. rodziny
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie