
- Sensacja, redaktorze naczelny! Mamy sensację! – krzyczała Sara Rarytas, wpadając do redakcji eBajdolina i bez pukania wbiegając do pokoju naczelnego.
- Pani Saro, proszę się uspokoić i opowiedzieć mi wszystko od początku – powiedział powoli Naczelny Kris Tygrys.
- Mamy zimę – zaczęła Sara. – A jak jest zima, to musi być i ON – dodała tajemniczo.
- Ale kto? – zniecierpliwił się Kris.
- No, nie wie pan? - zdziwiła się Sara. – YETI!
- Kto? – zapytał raz jeszcze Naczelny, nie dowierzając w to, co usłyszał.
- Tak, panie redaktorze, YETI, prawdziwy Yeti! Co prawda nie u nas, ale po sąsiedzku, u Koźlaka.
- Eee… Chyba coś pani przekręciła – wciąż nie dowierzał Naczelny. – Gdyby to była prawda, już by wszyscy o tym trąbili.
- Nie, nie wszyscy, nikt poza nami tego nie powie, wszyscy myślą, że to tylko legenda. Sam pan wie, że Yeti podobno jest, nawet ktoś go kiedyś podobno widział, ale tylko podobno. To samo jest u Koźlaka. Niech pan siada i słucha – ekscytowała się Sara.
- Na początku kadencji Koźlak, szukając większości w swoim parlamencie, potrzebował głosów polityków z innych partii – zaczęła opowieść Sara. – A na kogo można liczyć, jak nie na chłopów? Koźlak zwerbował więc w swoje szeregi człowieka z Bronoobrony, niejakiego Cielaka. Zajmuje się on sprawami zbędnymi i niepotrzebnymi, czyli teoretycznie piastuje ważne stanowisko. Nadzoruje Wydział Zarządzania Kryzysowego i jest naczelnym informatykiem, tzn. kontroluje ministerstwo informatyki w państwie Koźlaka. Niestety jego znajomość komputerów jest bliska zeru, tak więc jego podwładnym bez problemu udałoby się owinąć go sobie wokół palca. Ale tego zrobić nie mogą…
- A to dlaczego? – zainteresował się Kris Tygrys.
- No właśnie dlatego, że to człowiek Yeti! Podobno gdzieś jest, widać jakieś ślady jego działalności, są opowieści o nim, bajki, legendy, ale nikt nigdy go jeszcze nie spotkał. Piastuje ważne stanowisko i pobiera z tego profity, ale nikt go w urzędzie nie widział. Podobno ma tam nawet gabinet, który użyczył mu, a raczej oddał połowę swojego, inny polityk, też z chłopskiej partii, ale sam pan wie, chłop z chłopem się dogada. I nawet ten co mu gabinet użyczał jeszcze go nie widział, ale na prośbę prezydenta przygotował mu miejsce. Sprzątaczki podobno boją się tam sprzątać, bo w pokoju straszy duch Yeti-ego. Niech pan sobie wyobrazi, idzie taka kobieta spokojnie posprzątać, otwiera drzwi, a tu nagle pojawia się ON.
- I co? – chciał wiedzieć Naczelny.
- Jak to co? Zawał! – krzyknęła Sara. – Bo jakże to tak, przez całą kadencję się nie pojawiał, ale przecież jest, więc jak któregoś dnia wreszcie przyjdzie, wszyscy padną trupem z wrażenia! Musimy zaapelować do Yetiego, żeby się nie zjawiał w swoim gabinecie, a jak już bardzo będzie chciał przyjść, niech chociaż wcześniej zadzwoni i uprzedzi, ludzie przynajmniej nastawią się psychicznie. Może nawet zorganizują kwiaty, chleb i sól, żeby przywitać go w jego pierwszym dniu pracy.
- Hmmm… – zamyślił się Naczelny. – Tak, zgadzam się, pani Saro, to z pewnością temat prospołeczny. Dobrze, że dba pani o dobro pracowników rządowych naszego sąsiada zza miedzy. Do nich też docierają nasze wiadomości, może ten Yeti, ups… Cielak przeczyta to i zamiast straszyć ludzi w parlamencie, najpierw zaanonsuje się, a dopiero potem się zjawi. W przeciwnym razie wystraszyłby ludzi, część by omdlała, może byłoby nawet kilka zawałów, a to mogłoby spowodować destabilizację w rządzie i w całym kraju. Nie możemy dopuścić do takiej sytuacji w bratnim narodzie.
Sara, nie czekając końca tyrady szefa, szybko udała się do swojego laptopa, żeby napisać o człowieku Yeti w rządzie Koźlaka…
(Sara Rarytas) 2010-01-23 14:30:07
O czym powinna napisać Sara? Masz pomysł, napisz do autorki powieści: sara.rarytas@egarwolin.pl
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Czekam na kolejny, równie świetny odcinek. :-)
"(...) A na kogo można liczyć, jak nie na chłopów? Koźlak zwerbował więc w swoje szeregi człowieka z Bronoobrony, niejakiego Cielaka" :D:D
Co pani bierze, wącha, łyka, pije, lub innego przyjmuje bo ja chcę to samo nieźle ryje bańkę