
Idą pieszo lub jadą rowerem, przemierzając setki kilometrów. Na ich twarzach oprócz radości często maluje się zmęczenie, a nawet pojawiają się łzy. Dlaczego podejmują ten trud?
Zapytaliśmy pielgrzymów, którzy w tym roku zdecydowali się na udział w pielgrzymkach na Jasną Górę, dlaczego to robią. Przeczytajcie, co nam odpowiedziały Julia, Agnieszka i Danuta.
Pomimo bólu dążyli do celu
Julia Gałkowska jest 18-letnią mieszkanką Górzna i w tym roku pielgrzymowała do tronu Jasnogórskiej Matki po raz czwarty. – Pielgrzymka to dla mnie wspaniały czas poznawania nowych ludzi, mierzenia się ze swoimi słabościami oraz nawiązywania głębszych relacji z Panem Bogiem. Podczas tej 12-dniowej wędrówki nie brakowało nam czasu na codzienną modlitwę, śpiewy czy też chwilę ciszy, podczas której każdy pątnik miał czas do własnych refleksji. Już po kilku dniach na nogach zaczęły pojawiać się pierwsze bąble i odciski, jednak to nie było przeszkodą i pomimo bólu dążyliśmy do naszego celu – opowiada.
Przyznaje, że droga mijała im różnie. W skwarze, słońcu, ale też deszczu i błyskawicach. – Mimo nieustającej radości na twarzach pątników dało się zauważyć trud, zmęczenie, a niekiedy też łzy. Pojawiały się kryzysy i braki sił, ale z każdym przebytym kilometrem byliśmy już coraz bliżej Częstochowy – dodaje.
Pielgrzymka minęła Julii bardzo szybko. – Tak naprawdę dopiero, gdy doszliśmy na Górkę Przeprośną i wiedziałam, że został nam już tylko jeden odcinek dotarło do mnie, że faktycznie jesteśmy już u celu. Gdy zobaczyłam wieżę kościoła, poczułam ogromną radość, trudną do opisania – wyznaje 18-letnia pątniczka.
Zdj. Julia (pierwsza z prawej) pielgrzymowała do Matki po raz czwarty. Towarzyszyli jej (od lewej) Alicja Domańska, Kinga Domańska i Olga Domańska.
Zaczynała jako 13-latka
Agnieszka Banaszek z Sulbin pielgrzymowała już 14 raz. W tym roku z grupą nr 5, czyli dawną 7b. – Siedem razy w pielgrzymce szłam jak chodziłam do szkoły. Wtedy to pielgrzymowałam z grupą 9a, obecnie po zmianach numeracji to grupa 6. Jak zawsze rozśpiewana i rozmodlona. Pierwszy raz poszłam na pielgrzymkę jak miałam niecałe 13 lat. Wówczas wyruszyłam na pątniczy szlak ze swoją kochaną babcią Stefą. To była cudowna kobieta, bardzo pobożna i oddana kościołowi. Wierzę, że patrzy na mnie z nieba i wyprasza potrzebne łaski. Mam doświadczenie pielgrzymowania jako nastolatka i jako osoba bardzo dorosła, bo przecież mam skończone 52 lata. Już drugi raz teraz pielgrzymowałam ze swoim mężem – opowiada.
– Czas pielgrzymki to wyjątkowy, choć trudny czas. Trudny, ale przepiękny. Jak powiedziałam jednej z sióstr na pielgrzymce, ciągle uczymy się siebie, relacji z drugim człowiekiem i bycia we wspólnocie. Dla mnie tegoroczna pielgrzymka była kolejnym wyjątkowym czasem. Podczas pielgrzymki "ładujemy baterie" i ciągle uczymy się siebie na nowo. Dziękuję wszystkim siostrom i braciom współtowarzyszom i jak mówi mój mąż "już do pielgrzymki niecały rok" – mówi z uśmiechem.
Przyznaje, że trudności na szlaku pozwala przezwyciężać i wspiera w tym ich przezwyciężaniu rodzina pielgrzymkowa. – Mamy cudownych księży w grupie, do których zawsze można zwrócić się o wsparcie duchowe i takie ludzkie, przyjacielskie. Pielgrzymka to piękny czas. Każdy choć na dzień, dwa powinien doświadczyć pielgrzymkowej wspólnoty. Spojrzeć w oczy Mateńki - przeżycie myślę, że dla wszystkich pielgrzymów cudowne i nie do opisania. Dla mnie osobiście to potwierdzenie, że "Mama czuwa, Mama wie" jak śpiewamy w piosence pielgrzymkowej. Oczy Mateńki są najukochańsze i najpiękniejsze, pełne miłości i pokoju. Ja wierzę że Ona czuwa i zawsze jest obok. Naładowałam baterie na kolejny rok, który dla mnie, już to wiem niesie dużo zmian i nowych wyzwań. Wierzę że z Maryją dam radę – wyznaje pątniczka z Sulbin.
Zdj. Agnieszka zaczynała pielgrzymowanie jako 13-latka. W tym roku w drogę do Matki po raz drugi wyruszyła z mężem
Rowerem do Matki
Na rowerową formę pielgrzymowania zdecydowała się Danuta Banaszak z gminy Górzno, która na Jasnej Górze w Częstochowie była już kilka razy. Pierwszy raz 30 lat temu, by przywitać wchodzących pątników z różnych krańców Polski. – Do dziś pamiętam swoje wzruszenie, klimat tego miejsca, ogrom emocji i bicie swego serca... Wtedy powiedziałam sobie, że muszę wziąć udział w pielgrzymce pieszej, lecz zabrakło mi odwagi, sił i wiary w siebie – przyznaje.
Zaznacza, że od czterech lat jeździ na rowerze - rekreacyjnie, zdrowotnie i z pasją. Dzięki niemu poprawiła swoje krążenie, jak i odporność organizmu. Jej forma i kondycja rozwiały wątpliwości, czy da radę. – Tak się złożyło, że zaczęto organizować pielgrzymki rowerowe, które postanowiłam obserwować od roku i przygotowywać się duchowo do decyzji wzięcia udziału w tak pięknych chwilach, ruszając na spotkanie z Matką Bożą. Umocniły mnie również w przekonaniach moje ostatnie wydarzenia, które pociągnęły za sobą wewnętrzną potrzebę pogłębienia wiary, odnowienie jej, dopełnienie i umocnienie... Ufając Bogu, że plany, jakie ma względem mnie są dobre, są po coś. My ludzie nie jesteśmy nieomylnymi grzesznikami. Poddawani jesteśmy próbom i pokusom... Dlatego też pielgrzymowanie to jest idealny czas na rachunek sumienia, wybaczenie sobie i innym. A także odnalezienie własnych wartości i siebie w tym świecie trochę popsutym, zatraconym – przyznaje uczestniczka IV Garwolińskiej Pielgrzymki Rowerowej. (Więcej zdjęć ze startu IV GPR>>>)
Droga przebyta sercem
– To wielki czas wzniecania wiary i przemyśleń o jakich pisał św. Paweł "Nie daj się zwyciężyć złu, ale zło dobrem zwyciężaj". Nie zabawimy całego świata, ale możemy zamienić życie jednego człowieka, tym bardziej swoje. Poprzez pielgrzymowanie zaczynamy doceniać małe rzeczy, jesteśmy lepszymi, uduchowionymi, silniejszymi w wierze. Bo czas wysiłków i trudnych chwil na szlaku daje wielką duchową moc i doświadczenie łaski Bożej. Droga przebyta czy to na pieszo, czy na rowerze, to niesamowity czas rekolekcji, zadumań, wdzięczności. To droga przebyta przede wszystkim sercem. Podczas której w modlitwie nawiązujemy bliższe relacje z Jezusem. To czas zatrzymania się w biegu, wśród codziennych spraw i pozostawienie ich z tyłu. To skupienie się na takich wartościach jak miłość, szacunek, życzliwość i empatia. Można w tym momencie przytoczyć List do Koryntian 13 "Gdybym mówił językami ludzi i aniołów, a miłości bym nie miał, stał bym się jak miedź brzęcząca albo cymbał brzmiący". Pielgrzymowanie to również czas radosnych rekolekcji, czas, podczas którego pątnicy oddychają żywą wiarą we wspólnocie. To rodzaj integracji, poznawania się wzajemnie, odkrywania oraz zbliżania poprzez rozmowy, modlitwę i wsparcia duchowego. A dotarcie do celu to ogrom niesamowitych emocji, radości ze spotkania z Matką Bożą, to łzy szczęścia i wielkie doznania lekkości ducha. Uskrzydlenie serca i nakarmienie się religijną magią tego miejsca – wyznaje pątniczka z gminy Górzno
Zdj. Danuta zdecydowała się na pielgrzymkę rowerową.
ur
Zdj. arch. pryw. pielgrzymów Danuty, Julii, Agnieszki, Parafia Św. Jana Pawła II w Sulbinach, arch. eG
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie