Reklama

Rodzice: Pani dyrektor nie lubi, gdy ktoś „obcy” kreci się po szkole

Niektórych zajęć dodatkowych po prostu brakuje, a nowe boisko jest przeważnie zamknięte. Część rodziców uczniów uczęszczających do Szkoły Podstawowej w Podebłociu narzeka na ofertę placówki i relacje z jej kierownictwem. 

Kłopotliwe sytuacje pojawiają się od kilku lat. Zwykle swoje spostrzeżenia opiekunowie zachowywali dla siebie, a ewentualne niejasności rozwiązywali w indywidualnej rozmowie z dyrektor. Po dłuższych doświadczeniach niektórzy zdecydowali się podzielić z „Twoim Głosem” zauważonymi problemami. Liczą jednocześnie na rozwiązanie spornych kwestii. Rodzice zastrzegli sobie jednak pełną anonimowość, ale ich nazwiska i kontakty są znane redakcji.

 

Z zajęć są tylko SKS-y

Jednym z głównych powodów niezadowolenia jest bardzo znikoma liczba zajęć dodatkowych. Chodzi m.in. o zajęcia dla dzieci typu: sensoryka, rytmika i zajęcia wyrównawcze. – Oficjalną przyczyną jest brak pieniędzy. Rzeczywiście, rodzice nie płacą składek, ale dlatego, bo wiedzą, że nic nowego nie zostanie wprowadzone. Moje dziecko chętnie korzystało z rytmiki, ale bardzo szybko została zlikwidowana. Na takie zajęcia musimy jeździć do Ryk. Tak samo jest z zajęciami karate. W szkole ich nie ma – mówi mama dwójki dzieci.

Podobne spostrzeżenia mają inni. – Pani dyrektor nie chce i nie lubi, gdy ktoś „obcy” kreci się po szkole. Dlatego praktycznie nie ma zajęć dodatkowych. Jeżeli już się uda coś zorganizować to maksymalnie na jeden sezon. Rytmika dla dzieci była zlikwidowana w połowie roku, bo instruktorzy mieli dosyć współpracy z panią dyrektor. Podobnie było z fitness. Jedynym wyjątkiem są zajęcia SKS, ale tylko dlatego że są finansowane z ministerstwa – zauważa jeden z rodziców.

 

Trzeba prosić o klucz

Zdziwienie naszych rozmówców budzi także obowiązek zakupu dla dzieci ręczników papierowych i chusteczek nawilżających. Rodzice muszą się na nie stale składać, bo szkoła ich nie zapewnia. – Trójki klasowe same kupują ten papier i jest on wydawany na prośbę dziecka – opowiada rodzic jednego z uczniów.

Kolejnym punktem zapalnym, według niektórych mam, jest boisko. Nowoczesny, wielofunkcyjny plac do gier powstał w 2018 r. Zgodnie z założeniami miał służyć wszystkim uczniom i mieszkańcom miejscowości. Jak przyznają rodzice, owszem dzieci przychodzą na boisko, ale najczęściej jest ono zamknięte. – Klucz znajduje się w szkole, a gdy szkoła jest zamknięta boisko może otworzyć sąsiad, który też ten klucz posiada. Ale nie każde dziecko ma śmiałość, by pójść do tej osoby i prosić o otwarcie – zaznacza mama dwójki uczniów.

 

Sala wybuchła śmiechem

W wypowiedziach rodziców, którzy kontaktowali się z naszą redakcją, powtarzają się również sygnały o zakazie wjazdu wózkiem dziecięcym na teren budynku szkoły. Jedna z mam przypomniała, że przez pewien czas na drzwiach szkoły i sali gimnastycznej była wywieszona kartka z informacją o zakazie. Napis tak się wrył w pamięć, że wynikła z tego dość zabawna sytuacja. – Podczas zakończenia roku pani dyrektor poprosiła rodziców, by na głos przeczytali motto szkoły wypisane nad drzwiami. Wszyscy chórem wyrecytowali: „Zakaz wjeżdżania wózkami dziecięcymi”. Cała sala wybuchła śmiechem – wspomina mama dwójki uczniów.

Na co dzień rodzicom nie jest jednak tak wesoło. – Nie mam z kim zostawić mojego kilkumiesięcznego dziecka. Gdy starsze odprowadzam do szkoły i pomagam mu się przebrać, muszę wjechać do budynku wózkiem. Ciągle jestem o to upominana. Dopiero jak podniosłam głos i powiedziałam, że nie mam nikogo do opieki, wtedy dyrektor pozwoliła mi wjechać wózkiem na teren szkoły – przyznaje jedna z mam.

 

Trzeba dbać o porządek

Do wnoszonych przez rodziców zarzutów odniosła się dyrektor szkoły w Podebłociu. Zdaniem Hanny Sasimowskiej nie jest prawdą, jakoby w placówce nie było zajęć dodatkowych. – Potrzeba ich prowadzenia zależy od tego, czy dziecko ma orzeczenie od lekarza. Mamy takie dzieci i są dla nich realizowane zajęcia rewalidacyjne – przekonuje Sasimowska.

Dyrektor w zasadzie nie dostrzega problemu związanego z boiskiem. –Wszystkie dzieci mają do niego swobodny dostęp i z niego korzystają. Ale trzeba pamiętać, by po grze zostawić je w takim stanie, jaki się zastało. Niestety jednak często zdarzały się przypadki śmiecenia, a nawet niszczenia. Dlatego wprowadziliśmy zamykanie na klucz. Na terenie szkoły przez pewien czas klucz był w dwóch miejscach. Teraz jest w jednym, a dodatkowo u naszego absolwenta mieszkającego po sąsiedzku. Wystarczy do niego pójść i na pewno udostępni – tłumaczy dyrektor.

 

Papier można dokupić

Sprawa konieczności zakupu ręczników też, zdaniem Hanny Sasimowskiej, nie powinna nikogo dziwić. Taki pomysł wynika z praktyki i obserwacji. – Zauważyliśmy, że bardzo dużo ich „schodziło” i nieraz można było zobaczyć, że były nimi zapychane sedesy. Dlatego postanowiłam, że papier będzie w salach lekcyjnych, a sposób jego zakupu zorganizują rodzice. Jeśli będzie go brakowało, szkoła też dokupi – zapewnia kierownik placówki. Według niej wprowadzenie takiego systemu dysponowania papierem wyszło na dobre. W szkole mniej się go zużywa i nie zalega w niewłaściwych miejscach.

Co do wózków dziecięcych, tu sprawę poniekąd rozwiązała pandemia. – Na chwilę obecną rodzice w ogóle nie mogą wchodzić do budynku szkoły. Ich dzieci są odbierane przy wejściu przez woźną. A po zakończeniu zajęć są pod opieką wychowawcy, który je ubiera i odprowadza z powrotem do drzwi, gdzie czekają rodzice – tłumaczy dyrektor szkoły. Jak zaznacza jednak Sasimowska przed wybuchem epidemii wjazd wózków także był możliwy.

 

Nie było żadnych uwag

Problemów w relacjach rodzice – dyrektor nie dostrzegają też władze gminy Trojanów. Do tej pory ani na biurko wójta, ani jego zastępcy (do którego zadań należy m.in. oświata) nie wpłynęło żadne pismo. Nie było także uwag ustnych. – Nie mamy żadnych zastrzeżeń do pracy dyrektor Hanny Sasimowskiej – zaznacza zastępca wójta gminy Aneta Michta. Wicewójt dziwią zwłaszcza zarzuty dotyczące braku zajęć dodatkowych.

– Ta szkoła jest mała i uczy się w niej mało dzieci. Klasy mają po 6, maksymalnie po 12 dzieci. Dlatego myślę, że brak organizacji takich zajęć mógł wynikać z braku wystarczającej liczby chętnych. A w przypadku zajęć typu: karate, są one odpłatne. Może nie każdego jest stać, żeby posyłać na nie dzieci – argumentuje urzędniczka. Natomiast w kwestii udostępniania wielofunkcyjnego boiska Aneta Michta zdaje się na wolę dyrektor szkoły. – To pani dyrektor zarządza placówką i organizuje jej pracę. Widocznie uznała taki sposób udostępniania boiska za stosowny –tłumaczy wicewójt.

Nasza redakcja ma nadzieję, że rodzice dojdą do porozumienia z władzami szkoły w spornych sprawach.

 

Tomasz Kępka, materiał opublikowany w gazecie Twój Głos
Zdj. arch, sp-podblocie.edupage.org
 

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Wróć do