Reklama

Rozrzutnik i taczki dla władzy – Protest mieszkańców gminy

Mimo odwołania spotkania przyszło blisko 150 osób! Przygotowali transparenty, taczki i rozrzutnik, na którym widniał napis „taxi dla władzy”. Co tak bardzo poruszyło mieszkańców gminy Sobolew, że w Godziszu rozpoczął się protest? Jak tę sytuację komentuje wójt gminy Maciej Błachnio? Czy włodarz ma wpływ na zablokowanie niechcianej w gminie inwestycji?

Wszystko zaczęło się w piątek 6 września, gdy na stronie internetowej Urzędu Gminy w Sobolewie i facebookowym fan page'u pojawiło się ogłoszenie wójta gminy Macieja Błachnio. Włodarz gminy w imieniu inwestora Krzysztofa Szumińskiego zaprosił wszystkich mieszańców gminy Sobolew na spotkanie, które miało odbyć się w czwartek 12 września wieczorem w budynku byłej szkoły w Godziszu. Na spotkaniu tym miały zostać przedstawione możliwości inwestycyjne związane z zakładem utylizacji odpadów w miejscowości Godzisz. Ta informacja wzburzyła mieszkańców nie tylko samego Godzisza, ale i gminy. Obawiający się m.in. smrodu z odpadów, walających się śmieci i biegających po miejscowości szczurów, mieszkańcy postanowili działać. Zaczęli zbierać podpisy przeciwko tej inwestycji. Nastroje były bojowe. Zdeterminowani mieszkańcy postanowili przygotować się na spotkanie z inwestorem, który niemal w ostatniej chwili je odwołał.

 

Atmosfera totalnego sprzeciwu i złe emocje

Spotkanie z mieszkańcami zostało odwołane przez inwestora w czwartek 12 września. Na stronie internetowej urzędu i na facebookowym fan page'u zostało opublikowane oświadczenie inwestora, który tłumaczy w nim swoją decyzję. Inwestor, który jest właścicielem gruntów o powierzchni ponad 70 hektarów w miejscowości Godzisz, przyznaje, że użytkuje je od wielu lat rolniczo. – Podczas luźnych rozmów z mieszkańcami, a także z władzami gminy i powiatu odniosłem wrażenie, że w gminie Sobolew jest oczekiwanie na nowe inwestycje, tworzące miejsca pracy i przysparzające dochodów do budżetu gminy. To mnie zachęciło do szukania różnych wariantów inwestycji na moim terenie. Oczywistym jest, że żadna inwestycja nie może powstać bez akceptacji władz danej gminy, tym samym bez konsultacji i powszechnej aprobaty społecznej, dlatego zwróciłem się do wójta gminy pana Macieja Błachnio o zorganizowanie spotkania z mieszkańcami celem poznania się z większą liczbą mieszkańców, a najlepiej ze wszystkimi jeśli byłoby to tylko możliwe. Chciałbym usłyszeć, co mieszkańcy sądzą o różnych formach zagospodarowania terenu, przedstawiając zalety i wady poszczególnych typów inwestycji. Na tym etapie nie mam w swoich planach żadnej konkretnej inwestycji, a jedynie rozpatruję trzy, może cztery rodzaje działalności gospodarczej, w które byłbym skłonny zainwestować – napisał w swoim oświadczeniu inwestor, który zaznaczył, że obecnie prowadzi działalność w kilku dziedzinach takich jak: hipoterapia, nauka jazdy na koniach, hipika sportowa, rekreacja wodna, usługi transportowe wozami konnymi, organizowanie imprez dla grup młodzieży i dla dorosłych itp. Dodaje, że jest też deweloperem, budującym mieszkania i obiekty usługowe, w tym hotele. Ma również doświadczenie w prowadzeniu żwirowni, betoniarni i innych działalności związanych z budownictwem.

– Jestem otwarty na nowe formy, bo wszystko się zmienia, a wraz z tym zmieniają się potrzeby rynku i ludności, dlatego zależało mi na spotkaniu z Państwem, by usłyszeć, jaka działalność w Waszej gminie byłaby korzystna, ale jednocześnie taka, która gwarantowała by powodzenie w biznesie. Od kilku dni docierają do mnie bardzo niepokojące, szeroko rozpowszechnione wieści, że na moim terenie miałaby powstać jakaś szkodliwa działalność i trzeba zorganizować protest społeczny. W mojej opinii doszło do nieporozumienia, bo ja jeszcze nie wybrałem żadnej formy działalności, a już organizuje się sprzeciw – napisał Krzysztof Szumiński, który zaznaczył, że do tej pory rozpatrywał m.in.: możliwość budowy kolejnej stajni dla koni wraz z infrastrukturą do rekreacji konnej, połączonej z nauką jazdy i z hipoterapią, a w części terenów przylegających do rzeczki rozpatrywał możliwość zorganizowania łowiska dla wędkarzy, niewielkiej plaży oraz wiaty do organizowania imprez grupowych. – Teren jest duży i można myśleć jeszcze o wielu innych formach zagospodarowania, w tym także o charakterze przemysłowym, w tym nowoczesną gospodarką odpadami, bo bez pewnej dozy przemysłu żaden kraj się nie może rozwijać. Jestem jednak realistą i wiem, że w atmosferze totalnego sprzeciwu, często wywołanego nieprawdziwymi informacjami, bardzo łatwo jest wywołać złe emocje, które mogą zniweczyć każdą inicjatywę – podkreślił Szumiński. Inwestor przyznał, że z tego powodu zmuszony był odwołać swój przyjazd i przełożyć spotkanie z mieszkańcami na inny termin, który planuje uzgodnić z wójtem. Krzysztof Szumiński dodał w oświadczeniu, że najpierw chciałby spotkać się tylko z radnymi i z sołtysami, którzy w spokojnej atmosferze mogliby zapoznać się z jego propozycjami i przekazać mu swoją opinię o tym, czy jest o czym rozmawiać. Inwestor przeprosił mieszkańców za odwołane spotkanie i wyraził nadzieję na zrozumienie tej decyzji. Pełną treść oświadczenia można znaleźć w galerii zdjęć

 

Kochają powietrze, a nie smród. Chcą żyć!

Mimo oświadczenia inwestora i odwołania spotkania, w czwartek 12 września już przed godziną 19.00 mieszkańcy zaczęli gromadzić się przed budynkiem dawnej szkoły w Godziszu. Na drodze ustawili ciągnik z rozrzutnikiem, na którym namalowany został napis „taxi dla władzy”. Przed ogrodzeniem budynku znajdowały się taczki. Na ogrodzeniu i na budynku pojawiły się transparenty z napisami „Zaostrzymy prawo karne dla tych, którzy chcą zrobić z Polski składowisko śmieci. Premier Morawiecki, 07.09.2019 Lublin" i "Odpady do korporacji, wałki do prokuratury" i tablica, na której mieszkańcy napisali, że chcą być zdrowi, czystego powietrza, ochrony bielików, czarnych bocianów oraz żądają wpisu do rejestru zabytków przedwojennego bruku z Godzisza do Jabłonowca i ustanowienia alei starych dębów pomnikami przyrody. Przed wejściem na salę mieszkańcy podpisywali listę obecności. Spotkanie zgromadziło blisko 150 osób. Przed spotkaniem dało się słyszeć głosy, że inwestor obiecywał nowoczesny samochód dla miejscowej OSP i naprawę dróg. – Obiecał, że dużo da, a jeszcze więcej zniszczy. Ludzie są u nas tacy, że kochają powietrze, a nie smród. My chcemy żyć! – argumentował jeden z mieszkańców.

Podczas spotkania, które rozpoczął sołtys Godzisza Zygmunt Banaszek, głos zabrał m.in. emerytowany pracownik Urzędu Miasta Stołecznego Warszawy, pracujący w służbach kontrolnych Wydziału Ochrony Środowiska Włodzimierz Grzeszczak, posiadający w gminie działkę i przebywający na tym terenie okresowo. Mężczyzna podkreślił, że istnieje zarządzenie wojewody w sprawie Nadwiślańskiego Obszaru Chronionego, w którym znajduje się działka, należąca do inwestora. W tym zarządzeniu znajduje się paragraf, w którym jest zakaz realizacji na takich terenach przedsięwzięć, które mogą znacząco oddziaływać na środowisko. Mężczyzna poinformował także zebranych o tym, że inwestor, który chciałby w tym obszarze budować zakład utylizacji, będzie miał obowiązek złożyć studium oddziaływania takiej inwestycji na środowisko. Włodzimierz Grzeszczak dodał, że służy wsparciem protestującym w zakresie działań administracyjnych. Szerzej o Nadwiślańskim Obszarze Chronionym mówił Rafał Chwiszczuk, który stwierdził, że budowa zakładu utylizacji w takim miejscu jest absurdalnym pomysłem. – Wydaje się, że te wszystkie rzeczy, o których mówi inwestor są tylko i wyłącznie po to, żeby uśpić naszą czujność – stwierdził Aleksander Zasada, który podkreślił, że teraz najważniejsze jest przekonanie wójta i członków rady, żeby nie podejmowali uchwały w sprawie zmiany studium zagospodarowania gruntów.

 

Czego domagają się protestujący?

W trakcie spotkania sformułowano postulaty. Protestujący domagają się odstąpienia od pomysłu realizacji inwestycji związanej z powstaniem zakładu utylizacji odpadów w miejscowości Godzisz, usytuowanej na terenie Nadwiślańskiego Obszaru Chronionego Krajobrazu. Podkreślają, że wszelkie działania inwestycyjne, dotyczące lokalizacji zakładu utylizacji odpadów, winny być uzgadniane z mieszkańcami gminy Sobolew w drodze referendum, do czego zobowiązują wójta i radę gminy. Przeciwnicy budowy zakładu utylizacji odpadów poprosili też o podanie do publicznej wiadomości na stronie internetowej gminy protokołu ze spotkania mieszkańców gminy Sobolew, po przedłożeniu go wójtowi. Ponadto, uczestnicy zebrania zdecydowali o powołaniu Społecznego Komitetu Protestacyjnego. W jego składzie znaleźli się: Mirosław Śliz, Rafał Chwiszczuk, Krystyna Mużanowska i Aleksander Zasada. Odczytany protokół ze spotkania został jednomyślnie przyjęty przez wszystkich obecnych w chwili głosowania. W spotkaniu wzięli udział m.in.: przewodniczący rady gminy Sobolew Mirosław Owczarczyk oraz radni gminy Andrzej Goliszewski, Rafał Talarek, Sławomir Paziewski i radny gminy Maciejowice Łukasz Cyrta. – Jeżeli chodzi o moje zdanie i podejrzewam większości radnych, na pewno nie pozwolimy na tego typu inwestycję. Czy to będzie Godzisz, czy to będzie Krępa czy inne miejscowości, na pewno zrobimy wszystko, żeby tego typu inwestycje nie powstały tutaj – zapewnił przewodniczący rady Mirosław Owczarczyk. Jego słowa zostały nagrodzone brawami.

 

Od początku pojawiał się temat zakładu utylizacji odpadów

Wójt gminy Maciej Błachnio nie uczestniczył w czwartkowym spotkaniu, ponieważ to planowane przez inwestora zostało odwołane na jego prośbę. Na to, które się odbyło nie miał zaproszenia i zaznacza, że nawet nie wie, kto je organizował. Protestujący mieszkańcy jeszcze przed rozpoczęciem spotkania zaznaczali, że przygotowane taczki i rozrzutnik są dla przedstawicieli władzy, jeśli będą oni sprzyjać inwestorowi i nie pomogą mieszkańcom. Czy rzeczywiście wójt gminy ma wpływ na prywatnego inwestora i może zablokować jakąkolwiek inwestycję? Jak tę sytuację komentuje Maciej Błachnio?

Włodarz informuje, że inwestor pierwszy raz pojawił się w gminie na początku jego kadencji, czyli jesienią 2018 roku. Od tego czasu odbyli kilka rozmów o znajdującej się w Godziszu jego działce rolnej, która jest objęta studium i znajduje się w obszarze chronionym. Data czwartkowego spotkania została zaproponowana pod koniec sierpnia. – Nie ukrywam, że od pierwszego spotkania temat zakładu utylizacji odpadów pojawiał się w rozmowach. Oprócz zakładu padały też propozycje zagospodarowania terenu m.in pod rekreacje, wsparcie lokalnej OSP itp. Osobiście również boję się tego tematu, ale Pan Szumiński poinformował mnie, że prowadził wstępne rozmowy z moim poprzednikiem oraz ówczesnym starostą. Dzień przed spotkaniem rozmawiał ze mną o atmosferze wokół tego spotkania. Wiedział, że wśród mieszkańców krążyła petycja i ulotki. Dochodziły do mnie różne słuchy. Inwestor uznał w dniu spotkania, wedle oświadczenia, że w takiej atmosferze nie chce prowadzić rozmowy – mówi Maciej Błachnio.

 

Wójt chce być fair – Poinformował mieszkańców, poprosił o konsultacje

Włodarz gminy prosi o zrozumienie i podkreśla, że to on poprosił inwestora o konsultacje z mieszkańcami, a tego do tej pory w tej gminie nie było. – Proszę mnie zrozumieć. Do gminy przyjeżdża inwestor, właściciel gruntu. Jak, jako włodarz mogę go odprawić z kwitkiem? Nie mam prawa zabronić mu spotkania z mieszkańcami i realizacji swoich planów jeśli bronią go przepisy prawa, bez względu na profil działalności. Poprosiłem go o spotkanie z mieszkańcami i konsultacje społeczne, czyli coś czego w gminie Sobolew nigdy nie było. Rozmawialiśmy o planach inwestora na wspólnym posiedzeniu komisji. Reakcja mieszkańców i radnych była do przewidzenia. Jestem reprezentantem mieszkańców, więc zaproszenie inwestora do rozmów przed złożeniem jakichkolwiek dokumentów to chyba dobry tok postępowania? Przypomnijmy jak wyglądała sprawa przy wiatrakach. Ludzie dowiedzieli się o tym od poprzedniej władzy dopiero po wpłynięciu dokumentów i gdy rozpoczęła się procedura. Ja chciałem być fair – podkreśla Maciej Błachnio.

Wójt gminy przyznaje, że w temacie zakładów utylizacji odpadów jest laikiem. Wiedzę o ich funkcjonowaniu posiada z artykułów w internecie. Maciej Błachnio zaznacza, że w przyszłym roku planuje pojechać do Szwecji, aby na własne oczy zobaczyć, jak ten kraj poradził sobie z tym problemem. – Szwedom brakuje swoich śmieci, kupują np. od Włochów. W Japonii istnieją osiedlowe zakłady utylizacji, czyli gdzieś to działa. Nie chcę mówić o czymś, czego nie widziałem. Chce tego dotknąć i to zobaczyć. Inwestor sam proponował taką wizytę referencyjną. Czy nie można skopiować działającego rozwiązania z zachodu? – zastanawia się włodarz.

 

Problem śmieci i rosnących cen pozostaje

Widząc ogromny sprzeciw lokalnej społeczności, inwestor zrezygnował z planowanego spotkania z mieszkańcami. Krzysztof Szumiński w swoim oświadczeniu wskazuje na wiele różnorodnych inwestycji, które rozważa. Temat budowy w tej miejscowości zakładu utylizacji odpadów stoi więc pod wielkim znakiem zapytania. Pewne jest jednak to, że za dwa miesiące w Urzędzie Gminy w Sobolewie zostanie otwarta koperta z przetargiem na odbiór śmieci w 2020 roku. – Nawet nie chcę myśleć o stawce, która z roku na rok będzie rosła. Co wtedy powiedzą radni, którzy w czwartek tak gorąco prowadzili pikietę? Niech któryś z nich da rozwiązanie problemu śmieci i ich ceny. Co dalej z nimi robić? Czy może znów, jak na początku tego roku, obarczy się mnie za cenę śmieci, na którą nie mam wpływu? Jestem otwarty na propozycje – podkreśla wójt Maciej Błachnio.

 

ur

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do