Twierdzi, że znalazł meteoryt

Dariusz Sitek natrafił na dziwny "kamień". Czy jego podejrzenia, że to meteoryt, się potwierdzą?

Dariusz Sitek na kamień natrafił przypadkowo. Znalazł go w wykopie do fotowoltaiki na własnej posesji na Porębach. Było to ze trzy tygodnie temu. – W warstwie gliny była okluzja piasku. W tej komorze z piasku go znalazłem – opowiada. Okaz przeleżał do rana. Opłukał go deszcz. Pana Dariusza zaintrygowała faktura kamienia. – Na jego powierzchni zobaczyłem intruzje i ablacje. Stąd pomysł, że to meteoryt – przyznaje.

Niepokój, czy kamień był radioaktywny

Wziął znalezisko do domu. – O świcie 26 października pojawił się niepokój, czy nie może być radioaktywny – wspomina. Próbował zainteresować tematem różne instytucje, garwoliński sanepid, ministerstwa, uniwersytety, wojewodę, naszych parlamentarzystów. Przyznaje z przykrością, że bez odzewu. W końcu zadzwonił do Państwowej Agencji Atomistyki.

– Zainteresowali się tym. Sarkali na kiepską współpracę ze służbami wojewody. Pan, z którym rozmawiałem, powiedział, żeby czekać, że się sprawą zajął – opowiada. Tego samego dnia przyjechali strażacy z PSP, którzy -jak zapewnia pan Dariusz -zachowali się profesjonalnie i przestrzegali wszelkich procedur bezpieczeństwa. Sprawdzili czy znalezisko jest promieniotwórcze. Okazało się, że nie. – Ulżyło mi – nie ukrywa nasz rozmówca.

Może to być chondryt

W międzyczasie skontaktował się z jedną z Facebookowych grup, zajmujących się tematyką meteorytów. – Odpisali, że to może być chondryt, czyli jeden z meteorytów kamiennych, sugerując, że to wymaga dalszego potwierdzenia – mówi.

Pan Dariusz opowiada, że kamieniami zaczął interesować się już w dzieciństwie, sporo na ten temat wie. – Dziadek mnie nauczył – wspomina. Przyznaje, że taki okaz widział po raz pierwszy. – Nikomu go nie oddam. Nazwę go Waęgrokocyt Gregornijski – podkreśla.

Zamierza go przekazać w depozyt do którejś z odpowiednich instytucji, w celu potwierdzenia jego pozaziemskiego pochodzenia i dalszych badań.

Jarosław Staszczuk