Reklama

W deszczu i w skwarze na Jasną Górę

Uczestnicy 41. Pieszej Pielgrzymki Podlaskiej z naszego powiatu 14 sierpnia dotarli do celu. Blisko 300 kilometrów przeszli w niespełna dwa tygodnie. Z całej diecezji siedleckiej do Częstochowy pielgrzymowało ponad 2 tysiące osób. O swoim pielgrzymkowym doświadczeniu opowiadają Paweł, Anna, Natalia i Jakub!

Garwolińska PPP, to trzy grupy: 7a (parafia Przemienienia Pańskiego), 7b (parafia Matki Boskiej Częstochowskiej) oraz 7c (dekanat osiecki). W żelechowskiej PPP szli pątnicy z grupy 9c - dekanatu żelechowskiego. Łaskarzewską PPP stanowiły dwie grupy z naszego powiatu - 9b (dekanat łaskarzewski) oraz 9c (parafia Gończyce). Pątnicy do Matki Boskiej Częstochowskiej zanieśli swoje intencje i podziękowania za łaski. Dla każdego było to niesamowite przeżycie duchowe.

Tegoroczna pielgrzymka była swoistym powrotem do "normalności" pątniczej. Przypomnijmy, że w ubiegłym roku wędrowanie odbyło się sztafetowo. Każdego dnia pielgrzymowała inna, 10-osobowa grupa wiernych. W tym roku powróciła tradycyjna forma pielgrzymowania, choć trzeba było liczyć się obostrzeniami. Limit uczestników w grupie na trasie pielgrzymki wyniósł 300 osób. Trzeba było także spakować się na całą pielgrzymkę, bo nie było możliwości odwiedzin pielgrzymów na trasie. W tym roku, według zaleceń, w bagażu pątnika oprócz różańca i śpiewnika powinny znaleźć się również środki do dezynfekcji czy też maseczki. 

 

"To najlepszy urlop"

O swoje osobiste przeżycia zapytaliśmy pątników, którzy podjęli w tym roku to wyjątkowe wyzwanie. Paweł Szczygielski z Miastkowa Kościelnego na pielgrzymkę wyruszył po raz 15., co czyni go prawdziwym, pątniczym "weteranem". W ubiegłym roku wziął udział w pielgrzymce sztafetowej do Maciejowic, a później indywidualnie pojechał rowerem trasą pielgrzymki na Jasną Górę. Cieszy się, że w tym roku pielgrzymka powróciła do tradycyjnej formy. Czym, jego zdaniem różniła się tegoroczna wędrówka od poprzednich? Przede wszystkim tym, że wzięło w niej udział mniej osób.

–  Ten rok rozbił z pewnością grupę stałych pielgrzymów, którzy chodzili rok w rok. Znam osoby, które spróbowały pielgrzymki rowerowej w ubiegłym roku i w tym roku już nie wróciły do pieszej. W niektórych grupach zauważalny był brak stałych twarzy. Nowością było to, że grupy 7b , w której szedłem, oraz 7c były połączone z powodu braków w służbach –  wyjaśnia.

Doświadczony pielgrzym dostrzegł również różnice organizacyjne. – W tym roku msze mieliśmy na swoich polach namiotowych, a nie w kościołach. Samochód bagażowy wiózł duży zbiornik z wodą. Nie musieliśmy prosić o nią mieszkańców. Ja po tylu latach pielgrzymowania mam kilka zaprzyjaźnionych rodzin, z którymi żyję jak ze swoją rodziną. Ja osobiście mam z nimi kontakt telefoniczny, więc byłem w kilku miejscach, tam gdzie dostałem zaproszenie. Jednak ogólnie staraliśmy się być samowystarczalni –  mówi Paweł Szczygielski.

Nasz rozmówca zauważa także, że na trasie można było spotkać się z dużą życzliwością ludzi, jednak na ulicach było nieco mniej mieszkańców niż w poprzednich latach, co zauważalne było, na przykład, w Dęblinie, gdzie pielgrzymów witały pojedyncze osoby, choć przed laty na powitanie wychodziła masa ludzi. Pielgrzym z Miastkowa Kościelnego dodaje jednak, że serdeczność i przychylność ludzka pozostała niezmienna. – Trochę wróciła ta normalność sprzed pandemii. Czuć było, że ludzie na trasie chcieli tej pielgrzymki, że cieszyli się nią. Spotkaliśmy się z sytuacją w Zwoleniu, że wyszli ludzie i powiedzieli, że zapraszają 30 osób na obiad. Chcieli godnie ugościć pielgrzymów. Na obiad zostaliśmy zaproszeni także w Łaskarzewie, czy Dęblinie. Pan z Dęblina specjalnie po nas podjechał i zabrał nas, częstując posiłkiem i dając możliwość kąpieli – opowiada.

Obeznany pątnik nie napotkał na trasie większych trudności. Podkreśla, że być może jest to kwestia doświadczenia, bo wiadomo, czego się spodziewać. – W tym roku, na szczęście nie miałem żadnych problemów zdrowotnych i nie korzystałem z pomocy Sióstr medycznych, ale mam  świadomość, że niektórym szło się ciężko i którzy doznali urazów – mówi. Nie zaskakuje go również pogoda, bo szedł już w każdych warunkach atmosferycznych - począwszy od upału, przez deszcz i na lekkim przymrozku kończąc. Co roku jednak pozytywne zaskoczenie dają mu jednak nowe znajomości.

Paweł Szczygielski moment wejścia na Jasną Górę wspomina jako przeżycie duchowe. Podkreśla, że z jednej strony to duża satysfakcja, a z drugiej - smutek, że ta wędrówka się już kończy, ale przede wszystkim wiara w to, że miała sens. – Kiedy już docieraliśmy do celu, starałem się być skupiony na intencjach. Na tym w jakim celu tu jestem. Przeżyć to duchowo i podsumować całą drogę – zaznacza pątnik dodając, że z roku na rok pielgrzymkę przeżywa coraz bardziej duchowo. Nasz rozmówca przyznaje, że po 12 dniach wędrówki trudno było mu wrócić do rzeczywistości. – To najlepszy urlop, dla psychiki, dla głowy, dla duszy. Czuję się bardzo wypoczęty. Polecam każdemu wybranie się na pielgrzymkę, przynajmniej raz. Naprawdę warto spróbować – podkreśla.

 

Ważne, by pielgrzymować z konkretną intencją

Anna Cybulska z Garwolina pielgrzymowała do Maryi po raz 9. Całej trasy pielgrzymki początkowo nie planowała, z uwagi na zdrowie. 3 sierpnia z córką odprowadzały pielgrzymów do Maciejowic i powróciły wspomnienia. – Poczułyśmy, że coś nas ciągnie na pielgrzymi szlak. Bo przecież pielgrzymka uskrzydla, unosi, dodaje sił. Wróciłyśmy do domu i wkradł się smutek, że oni tam, a my tu - w domu. Ale cóż tłumaczyłam sobie nie w tym roku, bo mam jeszcze jakieś zobowiązania, sprawy, może za rok. Tymczasem córka nie poddawała się i dopingowała mnie bym wyruszyła razem z nią na pielgrzymi szlak w tym roku – opowiada nam Anna Cybulska.

Decyzję podjęły w piątkowy wieczór. W sobotę przystąpiły do pakowania, a w niedzielę były już razem z pielgrzymami w Suchedniowie. –  Śmiałyśmy się, że przywiozłyśmy ze sobą piękną pogodę i ta pogoda pozostała z nami już do Jasnej Góry –  mówi nam pątniczka, która pielgrzymowała z 15-letnią córką Adrianną. Ona szła po raz drugi. –  To bardzo zorganizowana, pomocna i bardzo troskliwa dziewczynka. Dlatego może tak dobrze mi się szło wiedząc, że przy sobie mam takiego anioła i wielkie wsparcie – dodaje.

Czas pielgrzymki był dla mieszkanki Garwolina przede wszystkim czasem naładowania duchowych akumulatorów, poznania wspaniałych ludzi oraz doświadczenia wielkiej życzliwości i dobroci ze strony pielgrzymów, ludzi witających na szlaku, jak również ze strony gospodarzy przyjmujących pielgrzymów. – Swą życzliwość okazywali poprzez uśmiech, gest machania dłonią, jak również dzielenia się wodą, jedzeniem i smakołykami. A na drogę dawali nam mały kamyk, by zanieść ich intencję na Jasną Górę – relacjonuje nasza rozmówczyni.

Dodaje, że pielgrzymowanie to dla niej nie tylko kilkudniowa wędrówka na Jasną Górę, ale przede wszystkim prawdziwe rekolekcje w drodze, podczas których można lepiej poznać swoje wnętrze i każdego dnia na nowo odkrywać Boga. – Ważne jest, by pielgrzymować z konkretną intencją, czasami nawet może być ich kilka. Wówczas nawet upał i skwar dnia, czy też kilkudniowy deszcz i burzę nie są wstanie zatrzymać pielgrzymów zmierzających do tronu Najświętszej Maryi gdzie mogą złożyć wszystkie swoje prośby i podziękowania. Pielgrzymka jest też czasem oderwania się od rzeczywistości, w której musimy zmagać się z codziennymi trudnościami i obowiązkami –  mówi Anna Cybulska. Pątniczka podkreśla, że moment wejścia na Jasną Górę jest najbardziej szczęśliwą i wyczekiwaną chwilą podczas całej wędrówki. – Wtedy nikt nie myśli już o pęcherzach i bolących mięśniach, tylko radośnie śpiewa, tańczy i dziękuje Maryi za łaskę pielgrzymki –  podsumowuje. 

 

Deszczowy dzień, deszczowa noc, deszczowy poranek

Natalia Szerszeń z parafii Miastków Kościelny w pielgrzymce brała udział po raz ósmy, wędrując z grupą 7A z Garwolina. Jak przyznaje, pątnicy po rocznej przerwie czekali na pielgrzymowanie z utęsknieniem. – Wiedzieliśmy, że będzie ona trochę inna niż te wcześniejsze, ale pomimo to chęć pielgrzymowania, modlitwy, spotkania nowych ludzi, wspólnych zabaw i godzin wytchnień, narastała z każdym dniem lipca – podkreśla. – Wyruszyliśmy 3 sierpnia po mszy w garwolińskiej Kolegiacie. Przywitało nas upragnione słońce, ale już kolejne dni pokazały, że ta pielgrzymka będzie wyjątkowa. Dwa dni deszczowe, deszczowy dzień, deszczowa noc, deszczowy poranek. Wiedzieliśmy, że Bóg nad nami czuwa i poprowadzi nas do celu. Kolejne dni, aż do 15 sierpnia były bardzo słoneczne – wspomina.

Pątniczka nadmienia, że pełni radości i entuzjazmu pielgrzymi przemierzali kolejne kilometry, zdobywali górki i przebijali bąbelki na stopach. Natalia Szerszeń podkreśla, że na trasie spotykali się z dużą życzliwością ludzi. – Dziękujemy tym, którzy praktycznie codziennie podczas trasy, na postojach, na noclegach częstowali nas obiadami, bułkami, wodą i innymi przysmakami. Przecież Pielgrzymowi nic się nie należy, a Wasza serdeczność sprawiła, że mieliśmy siłę, chęci i już wiemy, że wrócimy do Was za rok – zapewnia.

13 sierpnia pątnicy brali udział w uroczystej mszy w Mirowie. Tam wszyscy pielgrzymi byli już razem. Każdy z osobna i jako jedna wielka wspólnota modlili się, dziękując za dar pielgrzymowania. Później był czas na wspólny śpiew i taniec na chwałę Pana. Poranek 14 sierpnia był czasem wyciszenia, oczekiwania i wzruszeń. – Dzieliły nas ostatnie kroki, aby spojrzeć w twarz Jasnogórskiej Pani i powierzyć jej osobiście całe swoje życie. Ta chwila jest dla każdego indywidualnym przeżyciem. Czasem łzy szczęścia, czasem chwile głębokich przemyśleń. Zwieńczeniem tego wszystkiego był wieczorny koncert poświęcony papieżowi Janowi Pawłowi II. Na scenie wystąpiło wielu znanych artystów, którzy wielbili Boga śpiewem razem z tysiącami pielgrzymów. Dla mnie był to wspaniały czas, łzy, radość i czas spędzony z ludźmi, którzy kochają Jezusa. Takie chwile dają większe poczucie przynależności do Boga i umacniają moją wiarę – wyznaje Natalia Szerszeń, która dziękuje Bogu za możliwość pielgrzymowania oraz rodzinie za wsparcie. – Dziękuję także ks. Krzysztofowi, naszemu przewodnikowi, który Z WIARĄ I MĘSTWEM prowadził swoje owce do celu. Dziękuję również wspaniałym misjonarzom Świętej Rodziny, których poznaliśmy na szlaku zupełnie przypadkiem, a przez kilka dni zmienili wiele w moim życiu – dodaje.

 

Bąble, odciski, poparzenia słoneczne

W tegorocznej pielgrzymce po raz kolejny brał również udział mieszkaniec Pogorzelca i wiceprzewodniczący Rady Gminy Maciejowice Jakub Nowak. To była jego 10. wędrówka na Jasną Górę. – Jak było? Jako doświadczony pielgrzym nie mogę powiedzieć, że fizycznie było łatwo. Bo naprawdę nie było. Myślę, że każdy z nas, pielgrzymów, miał któreś ze standardowych dolegliwości zdrowotnych, takich jak bąble, odciski, poparzenia słoneczne, otarcia skóry, nadwyrężenia stawów, czy uczulenia. A pogoda również nas nie „rozpieszczała”. Częsty deszcz i chłód także dały się we znaki – opowiada.

– Atmosfera pielgrzymkowa rekompensuje jednak każdy ból, a pielgrzymka uczy dostrzegać Boga w drugim człowieku – dodaje. Pątnik z gminy Maciejowice zauważa, że w bólu i cierpieniu pielgrzymi odnajdują sens. Każdy wierny wędruje w konkretnej intencji, a wszelkie niedogodności ofiarowuje z myślą o niej. Jakub Nowak dostrzega, że w pandemii koronawirusa ta pielgrzymka była dla niego również silnym umocnieniem społecznym. – Więzi przyjacielskie nie zanikły po przerwie w wędrowaniu. Wróciliśmy na pątniczy szlak i znów poczuliśmy się jak w rodzinie. Pielgrzymkowe więzi międzyludzkie są bardzo trwałe, a podczas podjętego trudu i wysiłku widać to szczególnie mocno – podkreśla.

– Cieszę się, że mieszkańcy miejscowości, przed które wędrowaliśmy nie bali się nas. Byliśmy bardzo serdecznie goszczeni. Spotkaliśmy się z ogromnym ciepłem gospodyń i gospodarzy, którzy witali nas uśmiechem i częstowali pysznymi potrawami – dzieli się wrażeniami Jakub Nowak. Dodaje też, że ma nadzieję, iż nic nie zablokuje pielgrzymki w przyszłym roku, bo już teraz na nią czeka.

 

Wioleta Zając, materiał opublikowany w ostatnim wydaniu gazety Twój Głos
Zdj. Paweł Szczygielski, Natalia Szerszeń, Jakub Nowak

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do