Marta Dziekan (Baranowska), pochodząca z Garwolina, z sukcesem zadebiutowała w zawodach federacji NPC kulturystyki naturalnej, zajmując drugie miejsce w kategorii Open Fit Model. Zawody odbyły się w Markach i był to już jej trzeci start w pierwszym sezonie.
- Nie było łatwo. Na co dzień jestem mamą dwójki dzieci i żoną. Pogodzenie codziennych obowiązków z treningami wymaga ogromnej determinacji. Ten sukces utwierdził mnie w przekonaniu, że nie można wątpić w siebie. Zawsze warto walczyć o swoje marzenia i cele. Nigdy nie jest za późno, by je realizować - powiedziała po zawodach Marta Dziekan.
Sport zawsze był bliski sercu Marty. Od najmłodszych lat trenowała głównie piłkę siatkową, którą zaszczepił w niej jej brat Michał, wieloletni zawodnik pierwszoligowej Avii Świdnik. Ukończyła Liceum Ogólnokształcące im. Marszałka Józefa Piłsudskiego w Garwolinie, a do dziś wspiera ją makijażystka Magdalena Mikucka, również pochodząca z Garwolina.
Mimo że od dziecka marzyła o pracy w policji, życie potoczyło się inaczej. Ukończyła Akademię Wychowania Fizycznego w Białej Podlaskiej na kierunku Wychowanie Fizyczne. Podczas studiów była zawodniczką AZS-u, i to właśnie wtedy narodził się pomysł uzupełnienia treningu siatkarskiego o trening siłowy. Aby świadomie trenować, zapisała się na kurs instruktora kulturystyki, co z czasem przerodziło się w kolejną pasję. Następnie została nauczycielem akademickim AWF-u na kierunku Dietetyka, jednocześnie prowadząc z mężem klub fitness Fitroom20 w Białej Podlaskiej.
Po urodzeniu drugiej córeczki trudno było pogodzić pracę na uczelni, prowadzenie własnej działalności i wychowanie dzieci. W końcu podjęła decyzję o rezygnacji z pracy na uczelni i pełnym poświęceniu się roli trenera we własnym klubie, łącząc w ten sposób pasję z pracą.
- To było naprawdę duże wyzwanie, które, jak się później okazało, przyniosło ogrom satysfakcji! Po ośmiu latach prowadzenia Studia Treningu Personalnego oraz treningu EMS oboje z mężem spełniamy się w roli trenerów. Tak naprawdę pomagamy ludziom zmieniać swoje życie, począwszy od aspektów zdrowotnych, ich aktywności fizycznej, żywienia i odpowiedniej suplementacji. Pod naszym okiem każdy jest w stanie zgubić zbędne kilogramy i przebudować sylwetkę. Prowadzimy też zawodników, którzy chcą spróbować swoich sił w sportach sylwetkowych. Zawodowo poświęciłam się siłowni i ta przygoda trwa do dziś. Kiedyś ktoś powiedział: „Jeśli kochasz to, co robisz, nie przepracujesz ani jednego dnia”. Mam szczęście tak pracować. Dzięki temu mogę codziennie robić to, co kocham: inspirować innych do aktywności fizycznej, dbać o ich zdrowie i samopoczucie. Sport nauczył mnie dyscypliny, wytrwałości i wiary w siebie. Tym staram się dzielić z innymi - odpowiada.
Mąż Marty, Mateusz, jest zawodnikiem fitnessu plażowego. Przez 14 lat jeździła z nim na zawody, pomagała w przygotowaniach i ostatecznej prezencji. To sprawiło, że sport sylwetkowy zawsze krążył wokół niej, choć początkowo z boku. Kilkakrotnie myślała o tym, by sama spróbować swoich sił, ale pomysł zawsze gdzieś gasł.
- Po urodzeniu dwójki dzieci postanowiłam pokazać kobietom - mamom, że warto walczyć o siebie, o swoje zdrowie i dobre samopoczucie - mówi. - Chciałam, by zobaczyły, że można czuć się dobrze we własnym ciele, niezależnie od życiowych okoliczności.
Zrobiła to również dla siebie, aby udowodnić, że zmiana jest trudna, ale możliwa i naprawdę warta wysiłku. Jej przygotowania do zawodów bardzo motywowały kobiety. Widziały, że ich trenerka również przechodzi przez te same wyzwania, że to nie tylko teoria.
- Czułam, że mój przykład naprawdę dodaje im siły - wyznaje Marta. - Zawsze marzyłam o tym, by inspirować kobiety. Uważam, że udało mi się to osiągnąć. Jestem ogromnie dumna z siebie i ze swoich podopiecznych. To nasz wspólny sukces. Dziś wiem, że wejście w świat fitnessu było jedną z najlepszych decyzji w jej życiu.
Pogodzenie obowiązków domowych, pracy i bycia mamą na pełny etat nie jest łatwe.
- Wszystko to kwestia organizacji i ustalenia priorytetów. Nieraz ciężko jest mi coś zaplanować, jednak starałam się nie zaniedbać żadnych swoich obowiązków. Do tego wszystkiego jako zawodniczka, dzień w dzień trzymałam się ustalonego planu żywieniowego. Mam cztery razy w tygodniu treningi siłowe plus codziennie trening cardio - opowiada.
Na co dzień Marta i jej mąż są normalną rodziną i wszystko robią sami, bez pomocy, ponieważ ich rodzice i dziadkowie dzieci mieszkają w Garwolinie i Włodawie. Gotują sami, choć mąż czasem korzysta z cateringu. Córki odwożą do szkoły i przedszkola naprzemiennie, w zależności od planu pracy. Na zajęcia dodatkowe - taniec i pływanie - dzieci wozi Marta.
- Staramy się wspólnie dbać o porządek i domowe zacisze, jednak pranie, prasowanie i inne codzienne obowiązki to w większości moja domena - wyznaje Marta.
27 września, podczas Pucharu Polski NABBA, Marta zajęła pierwsze miejsce, co zapewniło jej powołanie na Mistrzostwa Europy, które odbyły się 8 listopada w Warszawie. Podczas przygotowań do Mistrzostw Europy, jej trenerka Małgorzata Kurek namówiła ją do startu w zawodach największej federacji na świecie - NPC.
- To była bardzo dobra decyzja! 11 października jako debiutantka, wśród wielu pięknych i doświadczonych zawodniczek, udało mi się zdobyć brązowy medal w kategorii Fit Model OPEN, a 1 listopada poprawić ten wynik i uplasować się na 2. miejscu wśród 12 zawodniczek. To naprawdę ogromne wyróżnienie! - nie kryje zadowolenia.
Mistrzostwa Europy zakończyły sezon Marty. Po krótkiej przerwie będzie szykować jeszcze lepszą formę i poprawiać sylwetkę. Jej marzeniem jest zdobycie karty zawodnika PRO NPC w kategorii Fit Model. - Karta PRO to karta zawodnika profesjonalnego, która umożliwia starty z zawodowcami i udział w zawodach najwyższej rangi - wyjaśnia.
- Moja rodzina mnie wspiera i dopinguje! Moi rodzice: tata Tadeusz i mama Joanna wpoili mi żelazne wartości i wiarę w siebie. Dzięki nim czułam, że jestem wyjątkowa taka, jaką jestem. Byłam zawsze sobą, nie porównywałam się z innymi. Moje rodzeństwo: siostra Renata oraz bracia Michał i Marcin to kolejna opoka, na którą zawsze mogę liczyć. W chwili mojego zwątpienia, gdy rozmawiałam z Michałem i zapytałam, czy nie będzie wstydu, odpowiedział: „Siostra, wstydem będzie, jeśli nie pokażesz siebie w najlepszej wersji, na którą tak ciężko pracowałaś!” Przyjechał z żoną i siostrą cioteczną Kingą. Nie obyło się bez łez i wzruszenia! - opowiada.
- Dziękuję mojemu mężowi za to, że możemy wspólnie dzielić życie i pasje. Choć nie jest to łatwe, nie wyobrażam sobie życia bez niego - kończy Marta Dziekan.
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie