Reklama

Dlaczego padły bociany?

W krótkim czasie padły cztery bociany z jednego gniazda. Mieszkańcy zastanawiają się, o co chodzi. Eksperci uspokajają 

Sprawę zgłosiła nam Kazimiera Tatala. W gnieździe przy drodze powiatowej w Lucinie padło w krótkim czasie kilka bocianów. Sama z córką widziała, jak z gniazda zwisało truchło ptaka. W sprawę zaangażowali się okoliczni mieszkańcy i urzędnicy gminy Garwolin.

– Moim zdaniem, jak padły trzy pierwsze, to powinny być pobrane próbki, żeby uchronić pozostałe, bo nie wiadomo z jakiego powodu padły – uważa Tatala. – Albo ktoś je podtruł, albo musi by coś w wodach gruntowych. Nie wiem, czy to jest naturalne –zastanawia się kobieta.

Sąsiedzi opowiadają, że w gnieździe było sześć boćków - dwa dorosłe i cztery młode. – Pierwszym razem jeden spadł na tamtą stronę, jeszcze oddychał. Drugi na tę, był martwy. To było chyba w niedzielę – opowiada nam pani mieszkająca na posesji przy gnieździe. Inny sąsiad, Tomasz Witak, zaczął dzwonić w różne miejsca, począwszy od sołtysa. Przyjechał urzędnik z gminy Garwolin.

Jeden ptak w azylu

Żywy ptak został odwieziony do ptasiego azylu przy ZOO w Warszawie. Około tydzień później spadł kolejny martwy bocian. Został zabrany. Po raz trzeci zobaczono truchło, tym razem w gnieździe. Wezwano straż. Było to 6 lipca. Strażacy przy użyciu podnośnika hydraulicznego ściągnęli dwa ptaki, ale były one już w stanie znacznego rozkładu.

Oznaczało to, że padły łącznie cztery ptaki. Z żywych jeden - ten, który wypadł z gniazda - został przewieziony do Warszawy, a drugi pozostał w gnieździe.

Sąsiadka zauważa, że w tym miejscu gniazdo istnieje ponad 30 lat. Boćków było więcej lub mniej, miały młode lub nie, ale co roku były. Do tej pory nie zdarzyła się sytuacja, aby tyle ptaków padło w krótkim czasie. – Najwyżej jajko zrzuciły lub pisklę nieopierzone, a tu bocianiska wielkie, już latać się uczyły – dziwi się nasza rozmówczyni.

Podobnie stwierdza pan Tomasz. – Wszystkie młode miały już czarne dzioby. Były jak połowa dobrego bociana. Żeby cały miot i jeden stary, to jest dziwne...– zaznacza.

Różne podejrzenia

Wójt Marcin Kołodziejczyk potwierdza, że pierwsze zgłoszenie miało miejsce w niedzielę. Żywy ptak został zawieziony do ptasiego azylu w Warszawie. Po drugim martwym bocianie urzędnicy zaczęli się zastanawiać, czy to może być np. ptasia grypa i powiadomili Powiatową Inspekcję Weterynaryjną.

– Inspekcja stwierdziła, że na naszym terenie nie dzieje się nic niepokojącego i nakazała postępować zgodnie z procedurą –mówi wójt Kołodziejczyk. Ptaki zabrała firma zajmująca się utylizacją. Po kolejnym zgłoszeniu i zdjęciu przez strażaków dwóch rozkładających się ptaków, urzędnicy zgłosili sprawę do Regionalnej Dyrekcji Ochrony Środowiska.

– Podobnie, jak weterynaria, RDOŚ odpowiedziała, że mamy postępować zgodnie z procedurami, bo nie ma żadnych wskazówek, że mogłoby być coś niepokojącego – wspomina wójt. Jak mówi, były różne podejrzenia co do przyczyny śmierci bocianów, między innymi zatrute szczury. Dodaje, że w okolicach jest dużo gniazd, ale podobnych zgłoszeń w tym roku nie było.

"Nie widzę tu nic nadzwyczajnego"

Andrzej Koryś, powiatowy lekarz weterynarii, uspokaja. – W przypadku młodych dzikich ptaków każdego roku notujemy upadki z różnych powodów. Czasami jest to brak pokarmu. Jeśli któryś z rodziców zginie, to młode zwierzęta giną śmiercią głodową. Niewykluczone, że jest to też jakaś choroba – opowiada. Podkreśla, że nie ma jeszcze ani jednego potwierdzonego przypadku, żeby bocian był chory na ptasią grypę. – Jeżeli jeden przeżył w gnieździe, to znaczy, że nie było choroby zakaźnej, która zabiłaby wszystkie – zauważa lekarz dodając, że nie było żadnych innych niepokojących sygnałów z okolicy.

Ireneusz Kaługa, prezes Grupy EkoLogicznej przypuszcza, że skoro dwa martwe ptaki ściągnięte z gniazda były w stanie znacznego rozkładu, to może oznaczać, że padły jakiś czas temu, może dwa tygodnie wcześniej, bo rozkład nie następuje szybko.

– Mamy taką sytuację, że po zaobrączkowaniu młodych bocianów - dużych ptaków, które rokowały prawidłowo, teraz spotykamy je martwe – nadmienia. – Przechodzą gwałtowne deszcze. Na granicy deszczów jest zmiana temperatury, z ekstremalnie gorącej na ekstremalnie zimną. Młode w takich warunkach przeziębiają się, mokną. W naszej okolicy w tym roku młode są opóźnione w stosunku do roku ubiegłego. Nie mają dobrze rozwiniętego systemu termoregulacji. Bociany zapadają też na choroby grzybowe i padają na gniazdach. Nie widzę tu nic nadzwyczajnego – wyjaśnia Kaługa.

Zauważa, że bociany mogły też przynieść coś, czym się zatruły. Jeśli rzeczywiście padł także dorosły, to może wskazywać na zatrucie. – Ta sytuacja nie budzi mojego zdziwienia – uspokaja nasz rozmówca dodając, że nie widzi powodu do niepokoju.  

O stan przekazanego bociana pytaliśmy w azylu. Jednak do momentu zamknięcia aktualnego wydania "Twojego Głosu" nie uzyskaliśmy odpowiedzi.

 

JS

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do