Reklama

Pod koniec listopada ub.r. Teresa Kondej zakończyła swoją wieloletnią pracę w bibliotece w Izdebnie. Dzieli się z nami wspomnieniami i refleksjami na temat swojej zawodowej drogi

25 listopada 2024r. był ostatnim dniem pracy Teresy Kondej w bibliotece, z którą związana była przez niemal 33 lata. Większość swojego dorosłego życia poświęciła temu miejscu, które stało się dla niej czymś więcej niż tylko miejscem pracy.

Swoją przygodę z biblioteką rozpoczęła 2 marca 1992 roku. Wcześniej pracowała w sklepie PZGS w Garwolinie, a po urodzeniu dzieci przebywała na urlopie wychowawczym. Kiedy objęła stanowisko bibliotekarki, biblioteka była zamknięta od kilku miesięcy, po przejściu na emeryturę jej poprzedniczki.

Najpierw wyzwanie - potem pasja

- Na początku warunki były bardzo trudne. Biblioteka mieściła się w miejscu obecnej kuchni w remizie. Było zimno, ponuro, bez ogrzewania i dostępu do wody - wspomina Teresa Kondej.
Taka sytuacja trwała przez kilka lat. Były momenty zwątpienia, kiedy myślała, że nie podoła i zrezygnuje. Później rozpoczęto rozbudowę remizy, a bibliotekę przeniesiono do budynku starej szkoły.
- To już był luksus. Mieliśmy piec kaflowy i „kozę”. Biblioteka zyskała trzy pomieszczenia. W pierwszym znajdowało się biurko i wypożyczalnia, w drugim literatura dziecięca, a trzecie - o powierzchni około 40 m² - było dużą salą. Kiedy rozpalało się w tym ogromnym piecu kaflowym, można było chodzić w krótkim rękawku - opowiada z uśmiechem.

W 2004 roku biblioteka powróciła do remizy - świetlicy, gdzie obecnie mieści się na dwóch poziomach.
- Dla mnie ta praca na początku była wyzwaniem, ale z czasem stała się pasją - przyznaje pani Teresa. Z entuzjazmem wspomina, jak wiele nauczyła się od innych i odkryła w sobie talenty, zwłaszcza manualne. - Wcześniej nawet nie wiedziałam, że je mam - śmieje się. Wraz z upływem lat coraz wyraźniej dostrzegała swoje powołanie. Początkowo nieśmiała, stopniowo nabierała doświadczenia, pewności siebie i otwartości.
- Gdy Agnieszka Korycka objęła stanowisko dyrektora Gminnej Biblioteki w Nowym Pilczynie, działalność naszej biblioteki weszła na wyższy poziom. Współpraca układała się doskonale - organizowaliśmy wspólne wyjazdy dla dzieci podczas wakacji i ferii zimowych, warsztaty plastyczne, a także spotkania autorskie z pisarzami - wspomina pani Teresa.

Centrum kulturalne miejscowości

Zajęcia z dziećmi miały na celu zachęcenie ich do odwiedzania biblioteki. W tamtych czasach zajęcia dla najmłodszych w bibliotekach były jeszcze rzadkością. Mali aktorzy teatrzyku przygotowanego przez panią Teresę Kondej to dziś dorośli ludzie, którzy ukończyli studia.

Biblioteka szybko stała się centrum kulturalnym miejscowości. W gminie Łaskarzew, w tym w bibliotece w Izdebnie, organizowano cykl „Lato na wsi” - początkowo zajęcia były prowadzone przez osoby z zewnątrz, ale z czasem przejęły je bibliotekarki. - Tak się wciągnęłam w tę pracę, że mogłabym tu zamieszkać - przyznaje pani Teresa.

Dzięki jej zaangażowaniu organizowano wiele wydarzeń i aktywności: zajęcia podczas wakacji i ferii zimowych, bale karnawałowe dla dzieci, obchody Dnia Matki czy Mikołajki. Dzieci szydełkowały, piekły ciasta, pączki, faworki, przygotowywały pizze, sałatki, kanapki i koktajle. Pani Teresa współpracowała także z wieloma lokalnymi organizacjami: strażakami, którzy udostępniali salę na zajęcia, kołami gospodyń wiejskich, urzędem gminy oraz Gminnym Domem Kultury.

Przez wiele lat Teresa Kondej współpracowała z Hanną Gaładyk z WODR w Siedlcach, która organizowała liczne zajęcia dla dzieci, prowadziła klub „Żuczki” i angażowała młodych uczestników w różnego rodzaju konkursy. Do dziś w bibliotece można znaleźć kroniki klubu oraz zdobyte przez dzieci puchary. Hanna Gaładyk przygotowywała również zajęcia dla dorosłych, takie jak szkolenia z pielęgnacji ogrodów, wykonywania wiązanek czy dekorowania koszyczków wielkanocnych.

Po godzinach pracy Teresa Kondej jako wolontariuszka prowadziła zajęcia w Grabinie. Biblioteka była także miejscem, gdzie ludzie przychodzili po pomoc w codziennych sprawach - pisanie podań, ogłoszeń czy CV. - To instytucja kultury, więc trzeba pomagać nawet w takich sprawach - zauważa nasza rozmówczyni.

Miejsca książek zna na pamięć

Współpraca z innymi bibliotekami układała się wzorowo. Placówki z gminy Łaskarzew przystąpiły do Programu Rozwoju Bibliotek, co otworzyło nowe możliwości rozwoju. Pani Teresa wraz z koleżankami uczestniczyły w szkoleniach organizowanych m.in. w Warszawie czy Chlewiskach, a także odwiedzały inne biblioteki. Bibliotekarki chętnie dzieliły się wiedzą i doświadczeniem. - Czerpałyśmy inspiracje od większych bibliotek i chłonęłyśmy wiedzę jak gąbki - wspomina. - Inne bibliotekarki były zaskoczone, że w bibliotece można piec pączki. Zdarzało się, że to my dostarczałyśmy im pomysłów - dodaje. Wcześniej pani Teresa ukończyła studium bibliotekarskie.

Równie dobrze układała się współpraca z biblioteką powiatową, która organizowała wyjazdowe szkolenia do większych bibliotek w różnych miastach Polski. - Zwiedziłyśmy niemal wszystkie biblioteki w powiecie - podkreśla.

Dużą satysfakcję przynosiły jej chwile, gdy ktoś, kto raz zajrzał do biblioteki, zaczynał regularnie odwiedzać to miejsce, wypożyczając kolejne książki. Jeszcze bardziej wzruszały ją podziękowania od dzieci w formie kwiatów czy własnoręcznie wykonanych laurek. Pani Teresa nie przypomina sobie trudnych sytuacji z czytelnikami. Zawsze starała się wychodzić naprzeciw ich potrzebom. Gdy ktoś przynosił tytuł książki, której nie było w bibliotecznych zbiorach, robiła wszystko, by ją zakupić. Doskonale zna układ książek na półkach - często potrafi wskazać ich miejsce z pamięci. - Czasami w wyobraźni widzę, gdzie one stoją - przyznaje.

Jak ocenia zamiłowanie do czytania wśród mieszkańców? Kiedyś w bibliotece można było spotkać wielu uczniów. Korzystali z encyklopedii i pomocy naukowych. Dziś to już rzadkość - te źródła wiedzy zastąpił Internet. Obecnie najczęstszymi czytelnikami są osoby starsze oraz dzieci przychodzące z rodzicami. Z młodzieżą jest nieco gorzej, ale, jak sama mówi, ogólnie sytuacja nie jest zła.

Dużo pracy

Teresa Kondej podkreśla, że popularne wyobrażenie o bibliotekarce, która całe dnie spędza na czytaniu książek, jest dalekie od rzeczywistości.
- Na czytanie brakuje czasu. Wprowadzenie nowych książek to bardzo czasochłonny proces: trzeba najpierw wprowadzić je do systemu komputerowego, opracować, okodować, wpisać do księgi papierowej, a na końcu obłożyć - wylicza.

Początkowo biblioteka borykała się z ograniczonym budżetem na zakup książek, ale sytuacja poprawiła się dzięki wsparciu ministerstwa, co pozwoliło na regularne wzbogacanie księgozbioru.

Pani Teresa przyznaje, że mogła wcześniej przejść na emeryturę, ale nie spieszyła się z podjęciem tej decyzji. Nawet teraz, w trakcie rozmowy, odbiera telefon i odpowiada na pytania dotyczące godzin pracy biblioteki. - Mam wrażenie, że jestem tylko na urlopie wypoczynkowym - żartuje.
- Tę pracę naprawdę można pokochać - podsumowuje z uśmiechem.

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Aktualizacja: 12/01/2025 16:24
Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Reklama
Reklama
Reklama
Wróć do