
Niszczą rośliny, bagna, wydmy i stanowiska archeologiczne. Hałasują i płoszą zwierzęta. Użytkownicy quadów swoją nierozsądną jazdą powodują szkody w lasach naszego powiatu.
Tematem zainteresował nas Jan Zduńczyk. Miłośnik przyrody i historii lokalnej zabiera nas do kompleksu leśnego między Piastowem, Samorządkami, Piaskami, Łąkami, Goniwilkiem i Kalinowem. Pokazuje miejsca rozjechane quadami. Co chwilę widzimy charakterystyczne rynny po kołach tych pojazdów. – W tym miejscu jest stanowisko archeologiczne – pokazuje. Chwilę później wskazuje następne. Sam na te stanowiska natrafił i je zgłosił. Kolejne ślady widzimy na bagnach. Jak mówi Jan Zduńczyk, rosną tu rośliny chronione jak rosiczka okrągłolistna. Występuje także m.in. bagno zwyczajne i żurawina błotna. Pojazdy niszczą glebę i samosiejki drzew. – Tu przy brzegu widać, jak jest zryte – zauważa mężczyzna.
Zdj. Miejsce, w którym Jan Zduńczyk złapał kierowców dwóch quadów
Problem nasilił się trzy lata temu
Wspomina, że problem z quadami trwa minimum dziesięć lat, a trzy lata temu znacznie się nasilił. Quady i motocykle stały się bardziej popularne, a ludzie zasobniejsi. Kupują je i jeżdżą nimi po lasach, niejednokrotnie nie zważając na przyrodę. Pan Jan zaobserwował, że para się tym głównie młodzież - przede wszystkim w weekendy. – Jeżdżą bez względu na porę roku, aby tylko wody nie było. Zimą nie wszyscy przyjeżdżali, bo był lód – mówi. Kierowcy jeżdżą często z ukrytymi rejestracjami lub bez nich, co utrudnia identyfikację.
Idziemy wzdłuż Półkowej Góry, która swoją nazwę zawdzięcza starciu z czasów powstania listopadowego. Znajdujemy ślady opon na drogach, ściółce leśnej, mokradłach, starych wyrobiskach. Na tych ostatnich quady wyrobiły wjazdy mające głębokość nawet ponad metr.
Pan Jan staje w miejscu stanowiska archeologicznego z kultury grobów kloszowych. – Tu był grób całopalny – opowiada. Nawet gdyby w tym miejscu coś się jeszcze znajdowało, to mogło ulec zniszczeniu przez miłośników czterech lub dwóch kółek. – Jak wyjdzie padalec na drogę, to zginie – stwierdza, mówiąc, że nieraz widział rozjechane padalce czy inne drobne zwierzęta. Ryk quadów straszy także większe zwierzęta, jak łosie, które są rugowane ze swoich ostoi, a następnie wychodzą na szosy i powodują wypadki drogowe. Dziwi mnie to, że myśliwi nie reagują na takie płoszenie zwierzyny – nie ukrywa pan Jan. Dodaje, że gdy tacy kierowcy zbiorą się razem, to rozpalają ogniska w lesie, piją alkohol, zostawiają śmieci i nieczystości.
Przyjechała policja
W jedną z marcowych niedzieli Jan Zduńczyk natknął się na dwóch młodych mężczyzn, którzy jeździli quadami po bagnie. – Topili się, quady ledwo wystawały z wody. Spisałem rejestracje. Powiedziałem im, że zaraz będzie tu policja. Wystraszyli się –opowiada. Kierowcy namęczyli się z wyciągnięciem pojazdów. Objechali bagno i pojechali w stronę Łąk. Gdy policja przyjechała, quadowców już nie było. Postępowanie policyjne trwa. Nasz rozmówca zauważa, że problem nie dotyczy tylko tego lasu, ale też większości innych kompleksów. – Quadowcy wjeżdżają do prywatnych lasów, nie pytając się o zgodę właścicieli i niszczą ich własność – mówi.
Jakub Błędowski z Nadleśnictwa Garwolin zauważa, że w lasach państwowych skala zjawiska bardzo się zmniejszyła w ostatnich latach. – Teraz właściwie nie mamy problemu z quadami i motocyklami, choć jeszcze kilka lat temu problem był duży. Obecnie są to zdarzenia incydentalne – mówi.
Zwiększyła się za to ilość rajdów po lasach niepaństwowych, które nie są pilnowane przez leśników i straż leśną. – Nad lasami niepaństwowymi pełnimy nadzór z upoważnienia starosty w oparciu o podpisaną umowę. Jednak w zakresie szkodnictwa organem właściwym do zgłaszania jest policja – wyjaśnia.
Zdj. Jan Zduńczyk w w miejscu stanowiska archeologicznego z kultury grobów kloszowych. Teren jest rozjeżdżony
Wyjechał prawie wprost na grupę
– Z mojej perspektywy, jako osoby, która jako przewodnik chodzi z grupami po powiecie – sytuacja jest dramatyczna – nie ukrywa Adrian Pogorzelski, przewodnik turystyczny, pasjonat lokalnej historii, tradycji i zwyczajów. – Idziesz z 40-osobową grupą lasem i nagle wyskakuje ci ktoś pędzący 70 km/godzinę potężnym crossowym motocyklem – wspomina. Takie zdarzenie miało miejsce w ostatnich tygodniach w niepaństwowym lesie obok Jabłonowca. – Gdy w takich sytuacjach chwytam za telefon i dzwonię na policję, to słyszę, że nie mają ich czym łapać – nadmienia.
Niszczone bezcenne grodzisko
Jak mówi, jeszcze kilka lat temu wręcz dramatycznie wyglądała sytuacja na terenie grodziska w Podebłociu – miejsca wyjątkowego w skali całej Polski. Adrian Pogorzelski wspomina zdarzenie z badań archeologicznych prowadzonych na grodzisku w 2015 roku. – W trakcie badań przyjechali motocykliści i quady bez rejestracji. Panowie zatrzymali się, pokazali mi "fucka" oraz gest, że odetną mi głowę. Mieli wszystko w nosie i czuli się bezkarni – opowiada. Zgłosił sprawę na policję, ale postępowanie zostało ostatecznie umorzone. O to miejsce stara się dbać Mateusz Michalczyk, radny z Podebłocia. – To historyczne miejsce jest nagminnie rozjeżdżane – nie ukrywa.
Ostatnio sytuacja nieco się uspokoiła. Mateusz Michalczyk przypomina, że około 2 lata temu panowie, którzy rozjeżdżali grodzisko, wrzucili do Internetu filmik ze swoich wyczynów. M. Michalczyk wprost zagroził im w komentarzu, że jeśli nie usuną filmiku, to zgłasza sprawę na policję. Filmik został usunięty, a przedstawiciel grupy zadzwonił z wyjaśnieniem, że...nie wiedzieli oni o tym, jak cenne jest to miejsce. Zapowiedział też, że poinformuje członków innych podobnych grup o wartości grodziska.
Po tamtej sytuacji, razem z sołtysem Andrzejem Maraszkiem rozkleili kartki, że jest to miejsce ważne historycznie. Na ich prośbę również policja częściej pojawia są w tej okolicy. Wkrótce mają stanąć tablice ze starostwa oraz opisy i oznaczenia dla turystów. To wszystko ma sprawić, że miejsce będzie bardziej rozpoznawalne, ale też omijane przez miłośników motocykli i quadów. – Gdyby na terenie powiatu powstał specjalny tor dla quadów i motocykli crossowych, to może zmniejszyłby się problem ich jeżdżenia po lasach – zastanawia się Jan Zduńczyk.
Jakie kary dla amatorów jazdy quadami i crossami po terenach leśnych?
– Quady to doskonałe środki transportu, gdy jest słonecznie i ciepło, pod warunkiem jednak, że korzysta się z nich z rozsądkiem i świadomością zagrożeń, jakie ze sobą niosą. Policjanci wiedzą, jak uciążliwa dla lokalnej społeczności jest kwestia osób poruszających się na quadach i crossach po terenach leśnych – podkreśla Małgorzata Pychner, oficer prasowy KPP w Garwolinie. Takie sygnały docierają na policję również za pośrednictwem Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa.
Policja przypomina, że las i podobne tereny rekreacyjne nie są miejscem dla osób, które niszczą środowisko naturalne, płoszą dzikie zwierzęta i lekceważą obowiązujące przepisy. Jazda po lesie jest zabroniona. Mówi o tym art. 29 ustawy o lasach: „Ruch pojazdem silnikowym, zaprzęgowym i motorowerem w lesie dozwolony jest jedynie drogami publicznymi, natomiast drogami leśnymi jest dozwolony tylko wtedy, gdy są one oznakowane drogowskazami dopuszczającymi ruch po tych drogach".
Zgodnie z prawem wjazd do lasu pojazdem silnikowym bez zgody właściciela lub zarządcy danego obszaru to wykroczenie. Traktuje o tym sam Kodeks wykroczeń, a dokładnie artykuł 161, który brzmi: „Kto, nie będąc do tego uprawniony albo bez zgody właściciela lub posiadacza lasu, wjeżdża pojazdem silnikowym, zaprzęgowym lub motorowerem do nienależącego do niego lasu w miejscu, w którym jest to niedozwolone, albo pozostawia taki pojazd w lesie w miejscu do tego nieprzeznaczonym, podlega karze grzywny".
W przypadku jazdy quadami po terenach leśnych może dojść też do popełnienia wykroczenia z art. 156 kodeksu wykroczeń, który mówi: Kto na nienależącym do niego gruncie leśnym lub rolnym niszczy zasiewy, sadzonki lub trawę, podlega karze grzywny do 500 złotych albo karze nagany.
– Należy pamiętać, że hałas emitowany przez te pojazdy może prowadzić do płoszenia dzikich zwierząt – zauważa Małgorzata Pychner. Jest to zabronione przez polskie prawo, a kto się dopuści takiego czynu, odpowiada za wykroczenie z art. 165 kodeksu wykroczeń „Kto w lesie, w sposób złośliwy, płoszy albo ściga, chwyta, rani lub zabija dziko żyjące zwierzę, poza czynnościami związanymi z polowaniem lub ochroną lasów, jeżeli czyn z mocy innego przepisu nie jest zagrożony karą surowszą, podlega karze grzywny albo karze nagany".
Co do stanowisk archeologicznych ich niszczenie to przestępstwo, wynikające z art. 108 ustawy o ochronie zabytków i zagrożone jest karą do 8 lat pozbawienia wolności.
10 zgłoszeń w ubiegłym roku
W tym roku policja raz interweniowała na wezwanie świadka, który widział osoby poruszające się quadami po lesie. Również jedno zgłoszenie wpłynęło za pośrednictwem Krajowej Mapy Zagrożeń Bezpieczeństwa. – Takie zgłoszenie powoduje, że policjanci jadą we wskazane miejsce i kilkukrotnie je kontrolują w trakcie służb. Takie kontrole mają także charakter prewencyjny. Częste patrole w miejscach zagrożonych odstraszają amatorów jazdy po lasach – zauważa Małgorzata Pychner, rzecznik prasowy KPP w Garwolinie. W całym ubiegłym roku za pośrednictwem KMZB wpłynęło na policję 10 zgłoszeń tej kategorii.
"Nie tylko karać, ale i edukować"
– Jako prezes Weteran Tur Garwolin nie pochwalam i nie zachęcam do niszczenia cennych przyrodniczo i historycznych miejsc. Zachęcam do uszanowania prywatnej własności. My jako klub pasjonatów zabytkowej motoryzacji nie jeździmy po lasach, a jeśli już się zdarzy, to są to leśne drogi publiczne, ogólnodostępne. Natomiast moje prywatne zdanie na ten temat jest takie, że niewątpliwie jest to problem nie tylko w naszych rejonach. Wybudowanie toru niewiele zmieni, ponieważ będzie fajnie, ale krótko, a lokalne samorządy nigdy nie miały na takie inwestycje miejsca i środków finansowych. Mandaty też nie załatwią sprawy -powinno się nie tylko karać, ale też edukować i wyciągnąć rękę do tej grupy społecznej -coś zaoferować oprócz zakazów i mandatów. Młodzież ma swoje potrzeby, a lepiej jak interesują się motoryzacją i sportem, niż głupotami – zaznacza Bartłomiej Szarek, prezes Weteran Tur Garwolin.
– Miejsca, gdzie można było pojeździć, szybko stają się niedostępne, a te ważne przyrodniczo i historycznie są wcale bądź słabo oznakowane. Ponadto tzw. crossowcy i quadowcy niejednokrotnie zapobiegli nielegalnemu wyrzucaniu śmieci do lasu. Są też w Polsce wytyczone trasy crossowe, po których można legalnie jeździć. Niestety jest ich jeszcze mało i niewiele osób o nich wie – komentuje dla nas problem quadów i crossów w lasach prezes Tura
Jarosław Staszczuk
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Gości ma nad przyrodzone siły quady ledwo wystawały z wody a on spisał tablice rejestracyjne Dziwię się tej gazecie garwolińskiej że piszą takie głupoty w sumie to pisaki zawsze takie były ????