
Wandale niszczą, a za naprawę płacimy my wszyscy! – Ręce opadają i na usta się pchają niecenzuralne słowa – przyznaje wójt gminy Garwolin. O uszkodzeniu aż sześciu znaków rozmawiamy z dyrektorem PZD i naczelnikiem Wydziału Utrzymania oraz Ochrony Dróg i Mostów.
– Ruda Talubska komuś się nudziło – napisał w weekend w popularnej grupie "Gdzie suszą miśki w Garwolińskim" Czytelnik Mateusz, któremu dziękujemy za przesłane zdjęcia. Widzimy na nich kilka uszkodzonych znaków drogowych w niedużej miejscowości w gminie Garwolin.
– Ręce opadają i na usta się pchają niecenzuralne słowa – sytuację komentuje wójt gminy Garwolin Marcin Kołodziejczyk. Włodarz dodaje, że droga, przy której ktoś uszkodził znaki jest powiatowa, więc sprawą zajmuje się Powiatowy Zarząd Dróg w Garwolinie.
Niestety dla pracowników PZD temat uszkadzania znaków nie jest nowy. Drogowcy często mierzą się z działaniami wandali, które mogą mieć tragiczne skutki dla kierowców - szczególnie tych, którzy nie znają terenu.
Dyrektor Powiatowego Zarządu Dróg Marek Jonczak informuje, że w Rudzie Talubskiej ktoś uszkodził 6 znaków drogowych: informacyjnych i ostrzegawczych. Informację o tym zdarzeniu przekazał kierownik Służby Interwencyjnej Mariusz Wysokiński. Drogowcy udali się na miejsce i podjęli działania. Na szczęście, nie stwierdzili całkowitego zniszczenia mienia. – Znaki był przechylone i zostały już wyprostowane – zaznacza naczelnik Wydziału Utrzymania oraz Ochrony Dróg i Mostów Mariusz Zając.
– Żeby osiłek, który idzie, zniszczył znaki, to jest problem, dlatego że są one zamontowane z poprzeczką i zabetonowane. Są umocowania na obejmy i musiałby mieć tak naprawdę jakiś klucz płaski, żeby to poodkręcać. Prawdopodobnie wieszają się na te znaki i próbują je przekręcić z impetem – przypuszcza Marek Jonczak. Dodaje, że na podstawie meldunku o akcie wandalizmu, zgłoszenie - jak zawsze - trafi na policję z nadzieją na znalezienie sprawcy.
Dyrektor Jonczak zapewnia, że w zgłoszeniu na policję zostanie uwzględniona informacja od czytelnika o monitoringu przy sklepie w Rudzie Talubskiej i prośba o sprawdzenie nagrań przez funkcjonariuszy. Mimo to, obawia się umorzenia sprawy. Niestety, w podobnych przypadkach bywa, że tak się dzieje. Wiele bowiem zależy od jakości nagrań z monitoringu. – Znaki są zawsze naprawiane na koszt podatnika. Innego wyjścia nie ma – przyznaje.
Spadły baterie fotowoltaiczne z akumulatorami
Dyrektor PZD wspomina sytuację w Parysowie, gdzie kamery monitoringu uchwyciły, jak po uderzeniu przez samochód spadły baterie fotowoltaiczne z akumulatorami od przejścia dla pieszych na ul. Kozłowskiej. Wówczas kierowca wyszedł z auta, zobaczył, co się stało i... odjechał. Marek Jonczak zaznacza, że za pierwszym razem sprawa na policji została umorzona. Dopiero po przesłuchaniu osoby, która widziała i zgłosiła zajście, znaleziono sprawcę.
– Dla kogoś może to jest znikoma wartość, ale jakby komuś na głowę spadł taki akumulator, to byłoby gorzej... Ze znakami drogowymi jest pół biedy, aczkolwiek przy tych warunkach pogodowych to jest ważne, bo kierowca może nie zauważyć ostrzeżenia jak ich nie ma albo są skrzywione – argumentuje.
Dodaje, że jeżeli sprawca np. uszkodzenia barier czy znaków przy kolizji jest ustalony, bo policja jest wzywana na miejsce zdarzenia, to koszt naprawy jest pokrywany z jego polisy. Gdy sprawcy nie ma, za usunięcie szkody płacimy wszyscy.
Za zdjęcia dziękujemy Czytelnikowi Mateuszowi!
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie