
Ten mężczyzna zdążył zadzwonić na numer alarmowy, ale nie wiedział, gdzie jest. Chwilę później jego telefon padł. Czas odnalezienia 30-latka grał ogromną rolę!
W minioną niedzielę (26 stycznia) po godzinie 6 z WCPR do dyżurnego garwolińskiej komendy wpłynęło niepokojące zawiadomienie. Zgłaszający twierdził, że leży w lesie, nie wie gdzie jest, a zostało mu tylko kilka procent baterii. Po przekazaniu tych informacji telefon zgłaszającego przestał być aktywny.
– Nad ranem warunki pogodowe były trudne. Temperatura powietrza była niska, dlatego trzeba było działać szybko. Przebywanie w takich okolicznościach przez dłuższy czas mogło doprowadzić do wychłodzenia organizmu, zagrażającego życiu i zdrowiu 30-latka – zaznacza podkom. Małgorzata Pychner, asystent ds. prasowo-informacyjnych komendanta powiatowego policji w Garwolinie.
W komendzie zorganizowano akcję poszukiwawczą. Dodatkowe patrole przeszukiwały pobliskie pola i tereny leśne, których obszar wytypowano na podstawie prawdopodobieństwa lokalizacji telefonu.
– Po niespełna 2 godzinach nieprzerwanych poszukiwań, policjanci z Posterunku Policji w Żelechowie zauważyli przy drzewie mężczyznę. Był to poszukiwany 30-latek – informuje rzeczniczka garwolińskiej policji.
Mężczyzna znajdował się kilkanaście kilometrów od domu. Ze względu na wychłodzenie wymagał pomocy medycznej. Policjanci zaopiekowali się nim do czasu przyjazdu karetki pogotowia.
KPP Garwolin, oprac. ur
Zdjęcie poglądowe: Policja Garwolin/Facebook
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie