
Z pozoru wyglądają jak zwykłe kanapki. Jest bułka, ser, szynka, sałata lub inne dodatki. Kanapki z serduszkiem są jednak wyjątkowe! W tym trudnym czasie nie tylko zaspokajają głód uchodźców, ale dają im też nadzieję i poczucie, że ktoś o nich myśli i troszczy się o ich los, gdy przerażeni uciekają z własnego kraju objętego wojną. Z Garwolina i okolic na granicę z Ukrainą trafiło już ponad 4200 kanapek! I to nie koniec! Zobaczcie video relacje z granicy!
– Akcja #kanapkizserduszkiem została zapoczątkowana przez moją znajomą Elę Brzozowską z Warszawy, która zaczęła robić kanapki razem ze swoimi sąsiadkami ze Starej Miłosnej. Panie zorganizowały się i zaczęły jeździć z tym (oraz z masą innych rzeczy) na granicę – działają tam Tina, Magda i Krzysztof (prowadzą sklep warzywny i mają dostawczaka) oraz dodatkowi wolontariusze. Na granicy nawiązali współpracę z Polską Akcją Humanitarną, która też pomaga w dystrybucji naszych kanapek. Cześć kanapek jest dystrybuowana po polskiej stronie, wśród osób które przekroczyły granicę, a część przesyłana na stronę ukraińską. Jadą puste auta lub autobusy, biorą karton i przewożą dla tych biednych wygłodzonych i zziębniętych Uchodźców. Jak zobaczyłem akcję na Facebooku postanowiłem się dołączyć – opowiada Jerzy Magiera, inicjator kanapkowej akcji w Garwolinie.
4235 kanapek z serduszkiem
Krakowianin z pochodzenia, a od 2015 roku mieszkaniec Garwolina, od 20 lat prowadzi portal o cukrzycy mojacukrzyca.org. To jego podstawowa działalność, którą porzucił na kilka dni, by pomagać mieszkańcom ogarniętej wojną Ukrainy. Ile łącznie kanapek udało się wysłać z Garwolina? Liczba jest imponująca! To 4235 sztuk! W sobotę, 26 lutego, Jerzy Magiera z rodziną zrobił ich 600. Później do akcji zaczęli dołączać inni. Dzięki temu w poniedziałek, 28 lutego, kanapek, które były potrzebne "na cito" było już 1400, a w środę, 2 marca, aż 2235! – To tylko te nasze „garwolińskie” kanapki. Kanapki są również wykonywane przez osoby w Warszawie – zaznacza mężczyzna. Dodaje, że otrzymuje bardzo wiele zgłoszeń i chęci pomocy. Już bez ogłaszania publicznie udało się zorganizować akcję na piątek, 4 marca. W tym dniu szykowanych jest 1200 kanapek. Chętnych do pomocy jest bardzo dużo, ale określona liczba kanapek wynika z ograniczeń logistycznych – ich transport odbędzie się nieco mniejszym autem. Kanapki zostaną przekazane do transportu w piątek wieczorem, a na granicę wyruszą o 4 nad ranem w sobotę. Ich transportu podjęła się mieszkanka Wilgi, która jedzie na granicę, by tam pomagać.
Ogrom konkretnej pomocy
Jerzy Magiera dziękuje serdecznie osobom prywatnym i firmom – wszystkim, którzy byli i są zaangażowani w przygotowanie kanapek z serduszkiem w barwach narodowych Ukrainy. W największą do tej pory, środową zbiórkę, która zakończyła się wynikiem 2235 kanapek łącznie zaangażowały się 33 zespoły osób. – Coś wspaniałego! Ogrom konkretnej pomocy, która rano wyruszyła na granicę polsko-ukraińską. Dzięki Wam tysiące osób po polskiej i po ukraińskiej stronie otrzymuje posiłek. Dziękuję też za spontaniczną odpowiedź na bezpośrednie zapotrzebowanie w jogurty pitne. Magda, która jeździ z Warszawy i bezpośrednio działa na granicy po poniedziałkowej misji zgłosiła do mnie, że kobietom z dziećmi marzy się jogurt, a tego podobno brakuje na granicy. Wasz odzew był ogromny. Ponad 1200 butelek jogurtów pitnych pojechało na granicę. Dodatkowo wysyłamy cukierki, ciepłe kurtki, 400 batoników i nutridrinki – relacjonuje nasz bohater.
Video: Relacje Magdy Byczkowskiej z misji na i za granicę i dostawy #kanapkizserduszkiem #kanapkizsercem
Mężczyzna dziękuje osobom prywatnym, Kołom Gospodyń Wiejskich, "Serwisowi Sprzętu Biurowego", który drukuje za darmo naklejki na kanapki, piekarni Tudek z Garwolina oraz Markowi Górskiego i Henrykowi Mianowskiemu, za przekazanie bułek i masarni Floriańczyk za przekazanie wędliny. Przede wszystkim dziękuje osobom, które nie tylko robią kanapki, ale też finansują zakupy do ich przygotowania. – To dzięki wam wysyłamy na wojnę konkretny pakiet pomocy. Jeżeli akcja będzie trwać, może włączą się w to firmy i będą miał dla was więcej darmowych produktów na akcje – zaznacza.
To nie sprint, tylko maraton
Co dalej? – Ze wszystkimi, którzy brali już udział w akcji mam kontakt (najlepiej poprzez smsa). Wielu chce ponownie zaangażować się w akcje. Chcą dołączyć do nas także kolejne osoby. To jest cudowne! Bardzo to doceniam! Na ten moment jednak ciężko przewidzieć, co i kiedy będzie robione i jak dalej rozwinie się całą ta sytuacja. Team z Warszawy, który z tym jeździ, też ma ograniczone pokłady siły (3 misje w tygodniu za nimi). Obserwujcie informacje na bieżąco – jeżeli będzie zapotrzebowanie, to oczywiście działamy. Pamiętajcie, że to nie sprint, tylko maraton. Trzeba zachować dużo siły na dłuuuugi czas. Nie wiadomo ile to wszystko jeszcze potrwa. Zachowajcie więc siły, energię, zapał do pomocy – na pewno będą potrzebne! – podkreśla Jerzy Magiera.
ur
Zdj. Jerzy Magiera, Koło Gospodyń Wiejskich "Gocławianka", Koło Gospodyń i Gospodarzy Wiejskich w Miętnem, KGW "Puznowianeczki"
video: Relacje Magdy Byczkowskiej
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie