
Mieszkańcy bloku przy Alei Legionów w Garwolinie zmagają się z poważnym problemem związanym z jedną z sąsiadek. Skarżą się na zakłócanie porządku, głośne libacje, roznoszenie psich odchodów oraz uporczywy fetor, który unosi się na klatce schodowej.
Mieszkańcy bloku przy Alei Legionów 44K w Garwolinie borykają się z poważnym problemem związanym z jedną z sąsiadek. - Sprowadza różnych meneli. Na klatce jest brud, syf, nasrane, nalane - nie kryją frustracji.
Jak przyznają, kobieta organizuje imprezy, libacje, zdarzają się krzyki i awantury. - Jest tragedia. Tu się żyć nie da - mówią wprost sąsiedzi. Dodają, że do kobiety przychodzą podejrzane osoby. Zdarzają się kradzieże, co zostało udowodnione przez policję. - Jeden z tych żuli zaczepiał ostatnio dziecko, żeby mu dało pieniądze - nadmienia jeden z rozmówców.
Dzwonienie do domofonów, nawet w środku nocy, jest nagminne. Po klatce schodowej roznosi się fetor. - Przez parę dni, jak były upały, nie mogliśmy wejść na klatkę, bo jechało jak z obory - wspomina jeden z sąsiadów.
Kobieta trzyma psy. Zdarza się, że na klatce jest nasikane. Niejednokrotnie są roznoszone psie odchody. Mieszkanka wyrzuca psie kupy przez balkon na trawnik.
Sąsiedzi niejednokrotnie wzywali policję, czasem, jak przyznają, nawet po trzy razy dziennie. - Policja jednak rozkłada ręce - mówią. Mieszkańcy nie mogą uwierzyć, że ani policja, ani MOPS nic z tą sytuacją nie mogą zrobić, a karanie nie przynosi rezultatu.
- Ona traktuje policję jak taksówkę. Policja przywozi ją z miasta, nawaloną, otwierają jej drzwi, wpuszczają do mieszkania. Nic z tym nie robią - mieszkańcy są bezsilni.
Sąsiedzi mówią wprost, że są tą sytuacją już zmęczeni. - Nóż się w kieszeni otwiera. Jesteśmy na skraju wyczerpania - nie ukrywają, że chcieliby się pozbyć kłopotliwej sąsiadki. Zaznaczają, że rozmowy z nią nic nie dają. "Mieszkam tu, mam swoje prawa" -słyszą. Dodają, że lokatorka potrafi nawet zwyzywać ludzi.
W bloku funkcjonuje wspólnota mieszkaniowa. Kobieta jest właścicielką mieszkania, ale od lat nie płaci za rachunki. Jej długi urosły już do ponad 20 tys. zł. Sprawa o eksmisję i przymusową sprzedaż mieszkania, ze względu na zadłużenie, trafiła do sądu.
- Syf, kiła i mogiła - podsumowuje jeden z rozmówców.
Podkom. Małgorzata Pychner, oficer prasowy KPP w Garwolinie wyjaśnia, że zgodnie z obowiązującymi przepisami osoby w stanie nietrzeźwości, które swoim zachowaniem dają powód do zgorszenia w miejscu publicznym, mogą zostać doprowadzone do izby wytrzeźwień lub podmiotu leczniczego albo do miejsca zamieszkania lub pobytu. - Osoba doprowadzana nie ponosi z tego tytułu kosztów, oprócz ewentualnej grzywny, którą musi uiścić w związku z popełnionym przez siebie wykroczeniem - zaznacza.
Policjantka informuje, że funkcjonariusze wielokrotnie nakładali na kobietę mandaty karne w związku z wykroczeniami, których się dopuściła. Najczęściej chodziło o spożywanie alkoholu w miejscu objętym zakazem, zaśmiecanie lub dopuszczenie się nieobyczajnego wybryku. - Kierowali też wnioski o ukaranie do sądu za podobne wykroczenia. Komenda Powiatowa Policji w Garwolinie wystąpiła w tej sprawie także do Miejskiego Ośrodka Pomocy Społecznej oraz Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych - uzupełnia rzeczniczka.
Z pytaniami skierowaliśmy się również do MOPS W Garwolinie. Izabella Kliczek, kierownik ośrodka informuje, że pomoc mieszkańcowi jest udzielana na wniosek osoby zainteresowanej, w zależności od sytuacji materialno-bytowej danej osoby, którą bada pracownik socjalny. - Jeżeli w rodzinie występuje problem alkoholowy, pracownik socjalny zgłasza osobę do Miejskiej Komisji Rozwiązywania Problemów Alkoholowych. Komisja zaprasza osobę uzależnioną na posiedzenie, przeprowadza rozmowę interwencyjno - motywującą i proponuje terapię. Jeżeli osoba nie podejmie terapii komisja kieruje sprawę do Sądu Rejonowego w Garwolinie o zastosowanie obowiązku poddania się leczeniu odwykowemu danej osoby - tłumaczy.
Zaznacza, że pomoc w formie asystenta rodziny jest udzielana, jeżeli rodzina/osoba wyrazi na to zgodę. - Bez zgody przydzielany jest asystent rodziny po otrzymaniu wyroku sądu przez MOPS, który zobowiązuje do pracy z asystentem rodziny - precyzuje.
W Sądzie Okręgowym w Siedlcach, w sprawie przeciwko kobiecie, nakazano sprzedaż lokalu mieszkalnego na podstawie przepisów Kodeksu Postępowania Cywilnego. Trwa postępowanie egzekucyjne.
Przemysław Małecki, rzecznik prasowy Krajowej Rady Komorniczej zaznacza, że postępowanie egzekucyjne jest objęte tajemnicą, dlatego nie może odnieść się bezpośrednio do tej konkretnej sprawy.
- Jeżeli egzekucja prowadzona jest na podstawie tytułu wykonawczego, który nakazuje sprzedaż nieruchomości w trybie przepisów kodeksu postępowania cywilnego, to komornik przeprowadzi licytację takiej nieruchomości - wyjaśnia.
Licytacja jest publiczna, a obwieszczenie o licytacji zamieszczone będzie na stronie: licytacje.komornik.pl. Przepisy postępowania egzekucyjnego przewidują dwa terminy licytacji. Jeżeli pierwsza licytacja nie zakończy się skutecznie, na wniosek wierzyciela wyznaczony zostanie drugi termin licytacji.
- Postępowanie egzekucyjne z nieruchomości kończy postanowienie o przysądzeniu własności, które przyznaje własność licytantowi, który zaoferował najwyższą cenę i spełnił inne warunki licytacji. To postanowienie wydawane przez sąd, jest tytułem w przedmiocie wprowadzenia wierzyciela w posiadanie zakupionego lokalu - podsumowuje rzecznik.
Lub: Postępowanie egzekucyjne zostanie zakończone postanowieniem o przysądzeniu własności, które przyznaje własność osobie oferującej najwyższą cenę i spełniającej warunki licytacji. To postanowienie jest wydawane przez sąd. Wprowadza wierzyciela w posiadanie zakupionego lokalu.
Po kilku próbach udaje nam się porozmawiać z kobietą. - Jakie libacje!? Może pan sobie sprawdzić na policji - odpowiada na pierwsze pytanie. Mówimy, że z policją już rozmawialiśmy.
- Nic się nie dzieje, żadnych awantur nie ma. A to, że psy moje przeszkadzają, bo szczekają, od tego są, żeby szczekały - uważa.
- Nie było żadnej bijatyki, żadnych awantur, hałasów - kontynuuje.
Zaprzecza, jakoby dochodziło do zakłócania ciszy nocnej z jej strony, roznoszenia psich odchodów na klatce schodowej czy kradzieży roweru przez któregoś z jej gości.
- Byłam raz pobita przez mojego partnera. Był skazany, odsiedział swój wyrok. 10 tysięcy odszkodowania mi się należy - nadmienia.
Przyznaje, że ma długi za mieszkanie. - Ja to mieszkanie sprzedaję - zapowiada. Pytana, czy to jej decyzja, czy sądu, odpowiada, że jej.
Na pytanie, czy będzie się przeprowadzała, odpowiada twierdząco. - Mam dosyć moich sąsiadów! Mam ich po prostu dosyć! Tylko skarżą się, że psy szczekają, a co psy mają robić? - stwierdza na koniec.
JS
Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.
Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!
Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.
Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.
Komentarze opinie