Reklama

Pacjentka NPL: "Gdyby ludzie byli zdrowi, to nie czekaliby po 4 godziny"

Pacjentki zarzucają przyjmującej na nocnej pomocy lekarce niemiłe potraktowanie, pobieżne przebadanie bez postawienia właściwej diagnozy oraz brak przepisania leków, wraz ze stwierdzeniem, że cała czwórka jest zdrowa. Na ich zarzuty odpowiada dyrektor SP ZOZ Garwolin, nie dopatrując się uchybień ze strony personelu.

Trzy mieszkanki *, w tym jedna z 3-letnim synem, udały się wieczorem 27 grudnia na Nocną i Świąteczną Pomoc Lekarską w SP ZOZ Garwolin. Jak mówi nam jedna z nich, chorowała ona i jej syn. Ona nie mogła mówić. Jej syn miał gorączkę, która nie ustępowała, kaszel i katar. 3 tygodnie wcześniej wyszedł ze szpitala po zapaleniu płuc i tuż przed świętami znów się rozchorował. 23 grudnia zaczął gorączkować, ale nie mogli dostać się do lekarza POZ. Ich stan przez święta się pogarszał. 27 grudnia również nie dostali się do lekarza rodzinnego ani pediatry i przyjechali na NPL. 

 

1,5 minuty na badanie dwóch osób?

Wspomina, że pani doktor, która jechała z Lublina, dużo się spóźniła ze względu na korek spowodowany wypadkiem. Potem była niemiła i bardzo szybko przyjmowała kolejnych pacjentów. – Dotknęła nas ze trzy razy słuchawką. Mnie i syna przebadała łącznie może w ciągu 1,5 minuty. To jest nierealne. Nawet bluzek nie ściągaliśmy. Dziecku nie wsadziła patyka do gardła – opowiada.

– Pani doktor powiedziała, że jesteśmy zdrowi, nic nam nie jest i możemy jechać do domu – wspomina nasza rozmówczyni. Według jej słów pani doktor miała też stwierdzić, że dziecko nie ma gorączki. – Mój syn tak dychał, że na wymioty go brało, a ona powiedziała, że jest zdrowy – stwierdza. – Możecie sobie zrobić inhalację jak chcecie – przytacza słowa, które miała wypowiedzieć pani doktor.

Lekarka nie wypisała im recepty oraz nie wskazała innych leków do stosowania. Według słów kobiety, inni pacjenci byli tego wieczoru podobnie potraktowani i wychodzili "wściekli". – Nigdy nie spotkałam się z tak niemiłym człowiekiem – podkreśla.

 

"Ludzie wychodzili z nerwami"

W podobnym tonie wypowiada się druga z naszych rozmówczyń. Wspomina, że mimo prób nie dostała się do swojego lekarza, więc przyjechała 27 grudnia na NPL. –Miałam bardzo duszący kaszel, bolały mnie płuca i głowa jak kaszlałam – opowiada. Do tego miała problemy z krtanią. – Na NPL pani pielęgniarka powiedziała, że jak ktoś nie musi, to niech idzie do domu, bo pani doktor antybiotyków nie wypisuje. Ludzie wychodzili z nerwami od niej. Dzieci bardzo chore, ale każdy kto wychodził przede mną był zdrowy. Bratowa mówiła: nie idź, ale było mi tak ciężko oddychać, że musiałam. Niestety usłyszałam to samo: jestem zdrowa. Zalecenia inhalacje, mleko i czosnek – opowiada. – Dlaczego każdemu stawiała diagnozy zdrowej osoby? Gdyby ludzie byli zdrowi, to nie czekaliby po 4 godziny jak my – zauważa.

Następnego dnia panie podostawały się do innych lekarzy (w ramach POZ lub ponownie NPL -tylko inny lekarz). Dwie miały zapalenie płuc, dziecko "szmery w płucach", a kolejna także otrzymała antybiotyk. 

 

"Specyfika pracy lekarza NPL ma swoje minusy"

O odniesienie się do zarzutów poprosiliśmy Krzysztofa Żochowskiego -dyrektora SP ZOZ w Garwolinie. Mówi on, że na dzień wizyty wywiad medyczny wskazywał na początek infekcji wirusowej. – Gorączka, katar, kaszel -jak sami opisują skarżący -są stałymi elementami początkowymi każdej fazy infekcji wirusowej, która się może rozwinąć bądź nie – zauważa. – Pani (...) opisała, że dziecko 3 tygodnie wcześniej skończyło antybiotyk, który osłabia układ odpornościowy i jak najbardziej dziecko mogło złapać kolejne infekcje – nadmienia.

Podkreśla, że jeśli w badaniu nie ma żadnych odchyleń, fenomenów osłuchowych, leczy się zawsze objawowo i traktuje większość infekcji na początku jako wirusowe.  – Specyfika pracy lekarza NPL ma swoje minusy, nie mamy możliwości ze względu na charakter pracy umówić pacjenta następnego dnia po kontroli (co większość z nas praktykuje w pracy codziennej w swoich przychodniach), naszą pracę przejmują POZ- lekarz rodzinny i dzieci najczęściej badane u nas na początku, jeśli rodzic nie widzi braku, poprawy powinny być ponownie zbadane. Pacjenci są o tym zawsze poinformowani i dokładnie to wiedzą – zaznacza dyrektor.

 

Antybiotyki to ostateczność

Jak mówi, często pacjenci wręcz żądają przepisania antybiotyku, ale to lekarz decyduje o leczeniu po zbadaniu pacjenta, kierując się zasadą, że wdrażanie antybiotykoterapii jest ostatecznością. – Lekarz pełniący dyżur w NPL podnosi, że w jej 7-letnim doświadczeniu w pracy NPL Garwolin obserwuje często rodziców, którzy rozumieją niekorzystny wpływ kolejnej anybiotykoterapii i przychodząc do nas mówią wprost "chcemy tylko, żeby pani doktor osłuchała dziecko" – przywołuje słowa lekarki. Dodaje, że czas każdego pacjenta jest indywidualny i przy prostym wykonywaniu podstawowych czynności badania fizykalnego dostosowany do sytuacji.

 

Lekarka przyjęła 60 pacjentów

Przyznaje, że słowa pacjentki w skardze oddają, że ludzie byli wściekli. Podkreśla, że lekarz starał się, żeby było sprawnie i żaby każdy miał udzieloną pomoc. – Lekarka przyjęła tej nocy 60 osób, ale nie zostało to zauważone, bo odmówiła napisania antybiotyku "na życzenie" – stwierdza. Dodaje, że lekarz, który badał następnego dnia pacjenta/pacjentów, jak najbardziej mógł wdrożyć antybiotykoterapię po zbadaniu pacjenta i dostosować swoją decyzję do stanu klinicznego.

Zaznacza, że objawy zawsze mają prawo się rozwinąć, zaostrzyć w szybkim tempie o czym też pacjenci są informowani i dlatego tak ważne są wizyty kontrolne kolejnego dnia. Ważne jest to szczególnie u dzieci, u których układ immunologiczny dopiero się kształtuje i jest bardziej podatny na szybki proces rozwijania się infekcji.

– Pomoc lekarska została udzielona adekwatnie do stanu zdrowia pacjentów w dniu badania. Zapewniam, że udzielamy pomocy każdemu zgłaszającemu się pacjentowi, co miało miejsce i w tym przypadku. Nie dopatruję się uchybień w pracy podległego mi personelu – podsumowuje dyrektor.

 

Pacjenci wiedzą lepiej od lekarza?

– Niestety jest grupa pacjentów, którzy sami wiedzą lepiej niż my -lekarze, sami się leczą, rozpoznają sobie anginy, których w badaniach często nie ma i w drzwiach z uśmiechem na dzień dobry informują nas, że przyszli tylko po antybiotyk, żądając jedynie recepty, a jeśli nie spełnimy ich oczekiwań, jesteśmy zastraszani skargami, są częste awantury i mówią wprost: pójdę do innego lekarza, to i tak mi napisze. Pacjenci narzucają też, jaki antybiotyk konkretnie mamy napisać, bo już zażyli, muszą tylko oddać receptę do apteki -wmawiając nam, że nic innego nie pomoże. Odmowa wiąże się z ich ogromną złością, wychodzą najczęściej z hukiem, w drzwiach, buntując innych, na korytarzu – stwierdza dyrektor SP ZOZ.

 

Po pierwsze leki przeciwgorączkowe i nawadnianie

Lekarz podnosi, że jest duży problem w braku edukacji pacjentów, tłumaczeniu, że gorączka, katar, kaszel, to nie jest podstawa do paniki i natychmiastowej interwencji lekarza. – Zauważalny jest brak chęci podawania czegokolwiek przez młode mamy i mówienie nam lekarzom wprost: "a co miałam podać, przyjechałam do lekarza, pan jest od tego, ja się nie muszę znać". Pierwszą zasadą powinno być podanie leków przeciwgorączkowych, nawadnianie pacjenta, dziecko powinno dużo pić. Jeśli gorączka spada i ponownie rośnie od 4 do 6 godzin, są to prawidłowe reakcje organizmu obrony i taki stan może się utrzymywać do 3 dni. Zalecana jest obserwacja pacjenta w domu i spokojne działanie dostosowane do sytuacji i przebiegu infekcji. Przebywanie w suchych pomieszczeniach, skupiskach chorych ludzi w oczekiwaniu w kolejce najczęściej prowadzi do pogorszenia stanu i na skutek niekorzystnych czynników rozwoju infekcji w kolejnym dniu – podkreśla Krzysztof Żochowski.

 

Jarosław Staszczuk

*personalia Czytelniczek na ich prośbę pozostają do wiadomości redakcji

Aplikacja egarwolin.pl

Jeśli jeszcze tego nie zrobiłeś koniecznie zainstaluj naszą aplikację, która dostępna jest na telefony z systemem Android i iOS.


Aplikacja na Androida Aplikacja na IOS

Obserwuj nas na Obserwuje nas na Google NewsGoogle News

Chcesz być na bieżąco z wieściami z naszego portalu? Obserwuj nas na Google News!

Reklama

Komentarze opinie

Podziel się swoją opinią

Twoje zdanie jest ważne jednak nie może ranić innych osób lub grup.

Komentarze mogą dodawać tylko zalogowani użytkownicy.

Zaloguj się

Reklama

Wideo eGarwolin.pl




Reklama
Wróć do